ROZMOWA
MAGAZYN POLSKIEJ
AKADEMII NAUK
3/71/2022
48
DOI: 10.24425/academiaPAN.2022.143468
Jak zmienia się
społeczeństwo
Na czym polega przełom społeczny?
ANNA WYLEGAŁA: Przełom to potężna i znacząca zmiana w życiu i funkcjonowaniu społeczeństw.
To zmiana, która jest gwałtowna. Każde społeczeństwo się zmienia, inaczej stalibyśmy w martwym
punkcie, a zmiany mogą mieć charakter ewolucyjny
(stopniowy) lub rewolucyjny. Przełom będzie właśnie tym drugim rodzajem zmiany i może on dotyczyć
np. norm społecznych, struktury społecznej. Bardzo
klarownym przykładem takiego przełomu była rewolucja francuska, która de facto obaliła system feudalny
i doprowadziła do tego, że arystokracja straciła swoje
przywileje. Przełomowe były też na pewno wydarzenia
1989 roku, choć po nich nastąpiły zmiany ewolucyjne, które uzupełniły i utrwaliły ich skutki. Mówimy
tu o typach idealnych, ale w prawdziwym życiu najczęściej mamy do czynienia z formami pośrednimi,
tzn. niektóre zmiany po części zachodzą w sposób
stopniowy, a po części nagły. Kiedyś większość zmian
odbywała się z użyciem siły, agresji i wojny, dziś już
nie zawsze tak jest. Oczywiście wojna w Ukrainie pokazuje, że taka forma rozwiązywania konfliktu, która
– jak sądziliśmy – nie ma już racji bytu w naszej części
świata, wróciła. Ale gwałtowny charakter zmiany społecznej czy przełomu nie musi oznaczać rozlewu krwi.
Jak zatem dochodzi do przełomów społecznych?
Zaczynają się od innowacji?
Przełom społeczny jest reakcją na zużycie się jakiegoś
mechanizmu społecznego, przełomy pojawiają się, gdy
coś przestaje działać. Możemy stopniowo zacząć się
przekonywać, że dana zmiana jest potrzebna, dochodzi do stopniowej zmiany podejścia. Ale czasami ten
mechanizm społeczny zużywa się szybciej, gwałtowniej i wtedy trzeba pilnie coś zmienić. Przełom jest
wtedy zdrową reakcją społeczeństwa, oczywiście pomijając potencjalne straty.
Czy źródłem zmian zawsze są innowacje społeczne? Nie jestem co do tego przekonana. Dobrym przykładem znaczącej, ale stopniowej zmiany, która zachodzi teraz w polskim społeczeństwie, jest przyjmowanie
ekologicznego stylu życia. To jest coś, co jest dziś modne, w dobrym stylu. Nie wpłynęło na to żadne przełomowe wydarzenie, które by tąpnęło społeczeństwem
49
PHOTOBANK.KIEV.UA/SHUTTERSTOCK.COM
P
rzełom jest zdrową reakcją tkanki społecznej,
gdy potrzebuje ona regeneracji – mówi
dr Anna Wylegała z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.
MAGAZYN POLSKIEJ
AKADEMII NAUK
3/71/2022
ROZMOWA
i zmusiło je do zmian. Myślę np. o gwałtownym zjawisku pogodowym jak tornado, które sprawiłoby,
że – widząc zniszczenia – ludzie zmieniliby swoje
postępowanie (nasilenie się gwałtownych zjawisk
pogodowych jest jednym ze skutków zmian klimatu
– przyp. red.).
Na zmianę w polskim społeczeństwie, czyli na bardziej świadomą ekologicznie postawę i zachowania,
złożyło się wiele czynników. Z jednej strony – zmiana
w ustawodawstwie: niesegregowanie śmieci stało się
po prostu droższe, co spowodowało, że wiele gospodarstw domowych zaczęło przykładać do tego wagę.
Z drugiej – stało się to modne, ekologiczne przedmioty są często bardziej estetyczne, dlatego dla części elit mogło się to stać motywacją do modyfikacji
dotychczasowych nawyków. Myślę, że duże zmiany
najczęściej zachodzą stopniowo i mają wiele różnych
przyczyn.
ANNA ROMANIUK
Mówi się, że wojny są momentami
przełomowymi, które powodują istotną
zmianę gospodarczą, kulturową, społeczną.
Czy to faktycznie tak działa?
Często tak. Wojna zawsze w jakimś stopniu niszczy
społeczeństwo – to są zniszczenia materialne, spro-
dr Anna Wylegała
Socjolożka pracująca w Zespole Badań nad Zmianą Społeczną
i Tradycją w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. Autorka książek,
m.in. Był dwór, nie ma dworu, za którą otrzymała nominację
do Nagrody Historycznej tygodnika „Polityka”.
awylegala@ifispan.edu.pl
MAGAZYN POLSKIEJ
AKADEMII NAUK
3/71/2022
50
wadzające się do strat w ludziach, infrastrukturze,
dziedzictwie materialnym, a także zniszczenie struktur społecznych, więzi, zmiana ustroju. Gdy wojna się
kończy, jest potrzebna odbudowa – na obu tych poziomach: materialnym i niematerialnym. Przykładem
może być boom demograficzny po II wojnie światowej. Przed jej wybuchem Polskę zamieszkiwało 35 mln
osób, ale po sześciu latach okupacji i eksterminacji
liczba ludności spadła do 24 mln. W latach 1950–1958
doszło do największego skokowego wzrostu liczby
ludności, wynikającego w dużej mierze ze zwiększonej dzietności kobiet. Wyrównał on straty wojenne,
dlatego mówi się o nim jako o wyżu kompensacyjnym.
Po wojnie zmieniła się też radykalnie struktura społeczna, klasowa – na skutek wyniszczenia pewnych
grup społecznych przez okupantów, a także na skutek
wprowadzonego przemocą ustroju komunistycznego.
Powojenny wyż demograficzny miał z pewnością
pozytywny wpływ na kondycję społeczeństwa polskiego. Czy to samo możemy powiedzieć o nowym ustroju
politycznym i nowej strukturze społecznej – spierałabym się. Przełom nie zawsze wszystkim wychodzi
na dobre.
Czy możemy mówić o jakichś pozytywnych
skutkach wojny w Ukrainie? Istnieją opinie,
że odbuduje się ona jako nowoczesny kraj.
Według mnie jest jeszcze dużo za wcześnie, by o tym
mówić. Wojna wciąż trwa, nie wiadomo, kiedy i czy
w ogóle się skończy. Ukraina już dziś jest potwornie
zniszczona, więc rozmowy o odbudowie mają raczej
charakter symboliczny. Mają nadać sens poświęceniu ludzi. Podobnie odbieram rozmowy o wejściu
Ukrainy do Unii Europejskiej. To się przecież nie
wydarzy ani za rok, ani za dwa, a już na pewno nie
tuż po zakończeniu wojny. Deklaracje ze strony Unii
Europejskiej pokazują raczej zmianę w postrzeganiu
Ukrainy na arenie międzynarodowej, co niewątpliwie
zachodzi.
Być może odbudowany Mariupol będzie wspaniałym, nowoczesnym miastem. Ale proszę pamiętać
o tym, że choć warszawiacy odbudowali swoje miasto,
jak mówiono, jeszcze lepsze i piękniejsze, większość
z nich po powstaniu dałaby wszystko, by nie musieć
tego robić.
Tym, co ta wojna na pewno zmieniła, to poczucie
tożsamości Ukraińców budowane m.in. w opozycji
do Rosjan. Wcześniej, nawet po konflikcie w 2014 roku, wielu Ukraińców, szczególnie tych ze wschodu,
było prorosyjskich. Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości co do imperialistycznych zapędów Rosji. Widać to wyraźnie w badaniach, które obecnie prowadzę.
W rozmowach z ukraińskimi uchodźcami mieszkającymi obecnie w Polsce słychać gigantyczną nienawiść
do Rosjan. Wcześniej nie zaobserwowałam tego zjawiska na taką skalę. Odczytuję to jako wyraźne umacnianie się ukraińskiej tożsamości narodowej i solidar-
ności. Wojna uzmysłowiła ludziom ostatecznie, że ich
kraj nie ma wspólnej przyszłości z Rosją, a ukraińskiej
suwerenności warto bronić za wszelką cenę. I myślę,
że to będą trwałe zmiany.
Rozumiem, że np. coś może być funkcjonalne dla
społeczeństwa, a dla jednostki niekoniecznie?
Właśnie. To nas prowadzi do pytania, w którym momencie społeczeństwo funkcjonuje dobrze. Odpowiadając zdroworozsądkowo, można odpowiedzieć,
że wtedy, kiedy nie ma w nim nadmiernej ilości konfliktów, kiedy jednostki się w nim dobrze czują. Czasami można spotkać się ze stwierdzeniem, że gdy jest
nam za dobrze, to się nie rozwijamy. Dziś jesteśmy
w punkcie, w którym wiele osób mówi, że dobrze już
było i że to nasze pokolenie żyło przez moment w tych
najlepszych możliwych czasach. Te ostatnie 30 lat pod
względem politycznym czy ostatnie 10 lat, jeśli spojrzymy na stabilizację ekonomiczną – to był najlepszy czas
w historii naszego kraju: bezpieczeństwa, wolności
politycznej, wolności podróżowania. Pojawienie się
COVID-19 było pierwszym sygnałem, że ten znany
dotychczas świat zaczyna się zmieniać. Mam nadzieję,
że on już się jakoś dodatkowo nie popsuje.
Lęk dotyczący przełomu rozumianego jako zmiana na gorsze towarzyszył społeczeństwom od zawsze.
Warto przypomnieć sobie krzyże stawiane na polskiej
wsi, by chroniły społeczność przed czterema plagami:
powietrzem, głodem, ogniem i wojną. To samo słyszymy w pieśni religijnej śpiewanej do dziś tradycyjnie
podczas procesji Bożego Ciała. Te lęki, choć już dużo
rzadziej pozbawione religijnego kostiumu, wracają:
mieliśmy zarazę, teraz mamy wojnę, inflacja sprawia,
że głód może części z nas zajrzeć w oczy. Można mieć
poczucie bycia w czasie apokaliptycznym. Na pewno
dziś wielu z nas odczuwa, że znajdujemy się w jakimś
DOMINIK CZAPIGO
Czy przełomy i zmiany społeczne prowadzą nas
w konkretnym kierunku?
Taki pogląd, że społeczeństwa charakteryzują się stopniowym rozwojem w jakimś konkretnym kierunku,
dominował we wczesnej myśli socjologicznej. Dziś
jednak wiemy, że nie jest to takie proste. Bo co właściwie miałoby być celem tego rozwoju? Gdzie są granice
postępu? Można też sobie wyobrazić zmianę wstecz
jak w Opowieści podręcznej, czyli rewolucję, która
cofnęła świat. Choć uważam, że mówiąc o zmianie
społecznej, nie powinno się wartościować. Nie zawsze
cofnięcie się w rozwoju jest czymś złym. Postęp nie
powinien być postrzegany jako pożądany rozwój wypadków. Bo dzisiejszy rozwój oznacza, że nasz świat
jest coraz bardziej uprzemysłowiony, złożony. Pytanie,
czy opisując relacje społeczne czy diagnozując świat
społeczny, można mówić o tym, że coś jest dobre albo
złe. To pojęcia z innego imaginarium, bardziej etycznego. Można zapytać, czy coś jest dobre dla funkcjonowania społecznego.
przełomowym momencie. Świat jest niezwykle intensywny, oferuje tak wiele bodźców, jest przeładowany
informacjami. Moim marzeniem byłoby, żeby to się
zmieniło. Chciałabym, żeby moje dzieci żyły w świecie, w którym jest więcej czasu na budowanie relacji i więzi. Obawiam się jednak, że tak się nie stanie
i że moje pokolenie jest jednym z ostatnich, które żyje
we względnym dobrobycie.
Jest taka książka, Ostatni Mai Lund, autorki Historii pszczół – to literatura dotycząca tego, jak zmienia się świat, w którym żyjemy. W Ostatnim są z sobą splecione trzy historie, ta najbardziej wysunięta
w przyszłość dzieje się w latach 40. i 50. XXI wieku
i opowiada o tym, jak brakuje wody i ludzie uciekają z południa na północ Europy. To jest wizja świata,
który zadławił się własnym rozwojem. My już wiemy,
że to, co zrobiliśmy planecie, jest kwestią nadmiernej
konsumpcji, a ona jest możliwa właśnie dzięki rozwojowi. Pojawia się pytanie, co jest naszym celem: rozwijająca się gospodarka czy np. bezpieczeństwo naszych
dzieci. To oczywiście nie są wybory zerojedynkowe,
bo nasze dzieci również potrzebują sprawnej gospodarki, tylko pytanie: jakim kosztem, gdzie są właściwe
proporcje?
Podczas badań terenowych
na temat reformy rolnej,
Wlonice (Świętokrzyskie)
Rozmawiała dr Justyna Orłowska
51
MAGAZYN POLSKIEJ
AKADEMII NAUK
3/71/2022