Academia.eduAcademia.edu

„Niechże”

2017, Schulz Forum

Schulzoidów ciąg dalszy? Tak, ale nie tylko. Równie ważny jest w tym zeszy cie temat obecności Schulza w świecie. Mottem mogłoby się stać ponaglające, nieco poirytowane "niechże" z listu Racheli Auerbach do pisarza ("a skoro Pan nie pisze po żydowsku i nie należy do środowiska, z którego Pan wyrósł, to n i e c h ż e Pan przynajmniej należy do… świata"). Sama Rachela pisała w trzech językach: jidisz, hebrajskim i polskim. Schulz-mając do wyboru tak że język niemiecki-decyduje się na polski. I tym sposobem startuje z pozycji języka "słabego". Wysiłek walki o siebie i swoją pozycję w świecie musi rozpo czynać od przebicia się do języków "silnych". Tę strategię dobrze znają wszyscy pisarze, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w strefie kilku języków o świato wym zasięgu. To one (najpierw angielski, po nim także niemiecki, francuski, hiszpański, czasem też portugalski-a jeszcze niedawno dla niemałej części świata rosyjski) były trampoliną do innych języków indoeuropejskich. Schulz próbuje z niemieckim. Bez powodzenia. Nie ma wiele czasu (i ży cia), by wypełnić kategoryczne żądanie Racheli Auerbach. List od niej otrzy mał latem 1938 roku. Minie rok i na kilka lat zatrzyma się literacka karuzela. Gdy ponownie ruszy, Schulza już na niej nie będzie. Rozpocznie się prowadzo na przez wielu g r a o S c h u l z a (i jego miejsce w świecie). Toczy się ona w trzech kierunkach: francuskim (Arlet, Kosko, Lisowski, Sidre), niemieckim (Hahn), angielskim (Wieniewska). Ten ostatni-najważniejszy. Zdaje się, że właśnie od 1963 roku-od równoczesnego wydania Sklepów cynamonowych w Londynie i Nowym Jorku-rozpoczyna się Schulz światowy. Rachela Auer bach przygląda się temu z Izraela. Może czuć się wreszcie usatysfakcjonowana, a niewykluczone nawet, że w pewien sposób szczęśliwa. Jej "niechże" sprzed lat staje się powoli rzeczywistością. Ruszają filologiczne egzegezy (Lukashe vitch, Taylor), o Schulzu piszą krytycy, ktoś (powieściopisarz Singer) nazwie go "polskim Kafką", robiąc autorowi opowiadań z tomu Sklepy cynamonowe, które w niczym nie przypominają Procesu czy Zamku, niedźwiedzią przysługę. Dopiero po latach, w rozmowie z Rothem, Singer powie, że Schulz "jest lepszy niż Kafka", że "niektóre z jego opowiadań mają większa moc". Piętno "drugie go"-przed którym przestrzegał Gombrowicz-nie przeszkodzi jednak Schul zowi stać się pisarzem "światowym"-cokolwiek znaczyłaby ta ranga. Od sławy do wpływu i inspiracji jeden krok. Schulz, sam się inspirując-na przykład ekspresjonistycznym filmem, bo przecież nie Kafką-inspiruje też innych. Bez swojego udziału, bez swojej winy. Na świecie to tu, to tam poja wiają się nie wiadomo skąd przedstawiciele rodu schulzoidów. Z roku na rok