niedziela, 31 stycznia 2016

Nowy widok z okna

A właściwie nowy widok z okien...
Jeszcze nie oficjalnie, ale właściwie już jesteśmy po przeprowadzce...

Wszystko trwało dwa tygodnie, z czego samo przeprowadzanie się prawie 3 dni (2,5 właściwie).
Szybka decyzja, krótki czas na oswojenie się z tą myślą, szybkie pakowanie i jeszcze szybsze przerzucenie wszystkiego z mieszkania do mieszkania. Odległość- dwie klatki. Blok- ten sam.
Stary numer mieszkania- 49, nowy- 13.

 
 
 
Co poza widokiem się zmieniło?
A no mamy jeden pokój więcej :)
 
Kuchnia jest większa.
Z pierwszego piętra spadliśmy na parter.
Balkon jest taki sam, piwnica większa.

Mamy zdecydowanie miej gratów, ale czeka nas jeszcze przeprowadzenie piwnicy i to będzie mega wyzwanie...Czekamy, aż opróżnią śmietnik, bo nasze śmieci zajmą baaardzo dużo miejsca...

Cóż mogę powiedzieć? Zapraszamy w odwiedziny na nocówki- mamy teraz dużo miejsca dla gości :)
Czeka nas jeszcze złożenie szafy, przeniesienie pawlacza i ogarnięcie życia bez jednej szafy, która mieściła w sobie dość istotną część naszego dobytku. W sumie to masakra, bo nie mamy teraz gdzie wieszać miliona koszul mojego męża i całej masy starych płaszczy i kurtek o_0.

W każdym razie czekam na dogodną chwilę, by zaprosić Starych Sąsiadów na kawę (na razie jeszcze jest bajzel). Musimy się zameldować, wymeldować, podpisać milion nowych umów w związku z mediami no i zacząć żyć w nowym miejscu.
Dziwnie, ale też super, bo przestrzeń zrobiła się dziwnie spora... :)

Pozdrawiam Was serdecznie :)

poniedziałek, 2 marca 2015

Zmiany, życie i takie tam

Moje dzieci znów się pochorowały- już dwa tygodnie były względnie zdrowe, więc najwyższy czas ;)
Ostatnio trochę się dzieje, ale na szczęście bez żadnych szokujących rewelacji.
Moje postanowienia noworoczne idą kiepsko, na początek odświeżyłam scrapowego bloga i nawet zabrałam się za kartki. Mam wzór, a raczej plan na kartki wielkanocne, teraz tylko pozostało robić, robić, robić ;)

Ostatnio udało mi się dwa razy być na warsztatach ceramicznych- w zamyśle mam stałe uczęszczanie, jednak okazuje się, że nie jest to takie proste.

Zrobiłam już stado baranów na rzeżuchę i poszkliwiłam kurę, którą zrobiłam chyba z rok temu:




Zarówno kura jak i barany zostały zrobione z myślą o Filipie, który gdy był mały został porażony prądem i teraz jest sparaliżowany. Może jego Mamie przydadzą się na charytatywny kiermasz świąteczny.
Gdybyście chcieli pomóc Filipowi i jego Mamie to tu są wszystkie informacje: ----> KLIK 

Poza tym w naszym sąsiedztwie już jakiś czas temu rozpoczęła się budowa. Panowie Robotnicy budują nowy dom codziennie, od poniedziałku do soboty w godzinach od 6.30 do ok 17.00-18.00. 
Generalnie hałasy budowlane mi nie przeszkadzają, ale dziś zerwałam się ok 7.00 bo byłam pewna, że ktoś puka do drzwi. Okazało się, że to odgłosy z budowy. Często też budzi mnie odgłos betoniary, która przez przymknięte okna udaje, że jest odgłosem deszczu. 



Nowy blok będzie bardziej po prawej stronie, przed naszymi oknami i balkonem ma być dalej parking a bliżej pac zabaw i "obszar zielony". Liczę na to, że nie wytną naszej brzozy...chociaż sosnę potraktowali bardzo źle i już nawet ślad po niej nie ma. Ale może dlatego, że stała akurat na rogu nowego domu...

A tu kilka fotek poglądowych z naszego życia: 


Rysunek Młodego- narysował siebie i tatę na rybach. Nawet mają w rękach wędki z haczykami :)



Tutaj żonkile z biedry- trochę wiosny :)




A tu moje małe kurczaczki jedzą śniadanie- akurat dziś, bo nie poszli do przedszkola.


No co więcej mogę napisać...

Akwarium naszej Wiecznej Ryby rozszczelniło się i chyba nadszedł czas, aby zakupić nowe... Ryba chyba postanowiła żyć tyle, ile przewidują w internecie- 30 lat. Przed nami kolejne 26 albo 27 lat wspólnego życia ;) 


Zdjęcie podrasowane, ale jakby co, to to jest welon, który od początku miał srebrne łuski a nie złote. A teraz dodatkowo zróżowiała i urosła. Normalnie potwór ;)

Coś jeszcze chciałam Wam powiedzieć, ale chyba wyleciało mi z głowy...

Pozdrawiam Was serdecznie :) Dobrego dnia i tygodnia :) 

sobota, 27 grudnia 2014

Podsumowania, zakończenia, postanowienia

W zeszłym roku nie miałam żadnych postanowień na nowy 2014 rok.
Zakończenie 2013 i początek 2014 roku nie napawają mnie miłymi uczuciami- koniec końców wszystko miało sens i zakończyło się wspaniale, ale postanowień nie miałam.
W tym roku świtają mi w głowie przynajmniej dwa.
Pierwsze: Kartki.
Zaniedbałam się koszmarnie, nie wiem, czy w 2014 r. zrobiłam ich 20. Szok.
Teraz muszę to zmienić.
Na razie postanawiam, że będę robić, nie postanawiam ile dziennie/tygodniowo/miesięcznie...

Dwa: blog-i. Kartkowy zaniedbałam siłą rzeczy, jak nic nie robię to co mam pisać?
A ten...też jakoś czasu nie było, natchnienia i czego tam jeszcze...

Poza tym chciałabym jeszcze bardziej się ogarnąć, robić coś konstruktywnego z dzieciakami, lepiej pracować, ćwiczyć mój przyszły fach ( o tym później, bo nie mogę zapeszyć), więcej czytać i w ogóle być bardziej i lepiej i ach i och ;)
No i jak moja Dominika wróci, to cały rok nadrobić przez ten rok ;)

Co do podsumowań, to rok 2014 był całkiem spoko, chociaż zaczął się...no nie ważne jak się zaczął, ważne, jak się kończy.
A kończy się cudownie :)
Tzn. na razie cudownie, bo w sumie jeszcze kilka dni zostało...

Sylwester zapowiada się całkiem obiecująco- robimy "imprezę" w domu.
Dzieciaki jadą do Dziadków, a do nas przychodzą znajomi :) Na razie 2 do 4 osób.
Zobaczymy, ile przyjdzie faktycznie :)

Może jeszcze coś napiszę przed końcem roku, a na pewno postaram się dodać jakieś zdjęcia ;)
Wszystkiego dobrego :)






poniedziałek, 22 grudnia 2014

Poranne dramaty

Dziś z Mężem nie idziemy do pracy- takie ustalenia zapadły po ostatnim czwartku.
W całym biurze zapadły, nie że sami sobie ustaliliśmy.
I dziś, w poniedziałek, gdy nie musimy zrywać się o 6:00, żeby zdążyć do przedszkola
1. Pół nocy wieje tak, jakby ta cala Aleksandra (Aleksander czy jak mu tam temu wichru) przypomniał sobie, że u nas nie wiała i dowala podwójnie;
2. Młody dostał ataku histerii, bo w swoim aparacie znalazł zdjęcie, które zrobiłam sobie wczoraj wieczorem z koleżanką, która przyszła w odwiedziny. No rozumiem, że nie wyszłyśmy korzystnie, ale żeby od razu taki ryk...
3. Miśka pyta: "Mamusiu, gdzie za chwilę nie idziemy? Do przedszkola? Bo są Święta?"
4. Maćka boli brzuch i już 3 razy był w łazience w wiadomej sprawie, wczoraj chyba miał gorączkę, kaszle i generalnie zapowiada się ciekawe Boże Narodzenie.
5. Maciek co chwila przewiesza coś na choince z hasłem: nie spadnę, będę uważał, tylko tu powieszę, tam powieszę...
I to wszystko od 6:30, bo dziś możemy sobie pospać dłużej...

Miśka:- Maciuś mnie udezył tuu..
Maciek:- To był przypadek.

A tak wygląda główna Modelka fotografowana przez Syna.
Tu sesja w szafie, z odkurzaczem...


Poza tym Syn bardzo lubi robić sobie selfie, tutaj akurat ze mną w tle i awangardowo- do góry nogami, tak ma być...



Życzę Wam dobrego poniedziałku, spokojnego przygotowania do Bożego Narodzenia ( u mnie nie będzie spokojnie, bo wszystko w tym roku mega na ostatnią chwilę), zdrowia i powodzenia generalnie ;) Buziaki :)

wtorek, 16 grudnia 2014

Mamo! Kocham Cię!

Maciek: - Mamooooo! Koooocham Cię!
ja:- ja też Cię kocham.
Miśka: - Mamooo! Kocham Cię!
ja:- ja też Cię kocham!
Maciek: - A ja bardziej!
Miśka:- A ja pięknie!
Maciek:- ja bardziej!
Miśka:- ja pięknie!
...
i tak kilkanaście razy :)

A przy okazji ciekawe słówka, powiedzonka albo dialogi moich dzieci:

Maciek:- Mamo, lubię spagerti :)

Maciek do Miśki:- Misiunia, kochasz mnie?
Miśka:- nie.
Maciek:- Dlaczego?
...

Miśka:- ojejku, wylałam?
ja;- tak.
Miśka:- ojeeejku. Baaaaldzo dziwne.

Resztę mam pozapisywaną na milionie karteczek, więc jak znajdę, to Was uraczę ;)

A to jeszcze rysunki mojego Syna:

Samochód z dwoma dachami, siedzeniami dla całej rodziny i dla zwierząt (3 koty, 3 psy i rybka), ze śmigłami i z kierownicą w kształcie schodów. :)

 
A to "Tata". Maciek pierwszy raz z własnej woli narysował człowieka. W sumie wcześniej narysował ludzi tylko dwa razy. Bardzo się wzruszyłam, gdy mi to pokazał :)


Wielbłąd narysowany w Paint'cie. Czad, nie ? :)




Pozdrawiam Was wtorkowo :)