Pierwszy tom „Radiant Black” był przyjemnym, rozrywkowym czytadłem, które choć mocno czerpało z estetyki superhero, potrafiło zaproponować coś od siebie. W żadnym momencie nie był to komiks przełomowy ani tak błyskotliwy, jak sugerowały to opinie branżowych zagranicznych serwisów, tudzież polecajek z tyłu okładki (ale te zawsze są wyolbrzymione, prawda?). W związku z tym przed lekturą „dwójki” nie miałem w zasadzie zbyt wygórowanych oczekiwań.
Radiant Black i jego kolorowi sojusznicy muszą stanąć w obronie Ziemi w walce z kosmicznymi siłami, które przybyły na naszą planetę w celu odzyskania radiantów. Kwestia skali globalnej to jedno, Marshall musiał także podjąć ważne decyzje, jeśli chce dać pogrążonemu w śpiączce Nathanowi szansę na powrót do zdrowia. Żeby pomóc przyjacielowi, wyrusza w niebezpieczną podróż do innego wymiaru.
W zaskakująco wielu miejscach „Połączenie sił” robi strasznie chaotyczne wrażenie, zwłaszcza na początku albumu. Tak gdzieś przez pierwsze dwa zeszyty mamy do czynienia z nieustającym „jebudut”, które początkowo po prostu trwa, później zaś eskaluje, co daje po prostu akcję poganianą przez akcję. Mało interesujące, uwierzcie. To wszystko jest dodatkowo podane w stylu, który niebezpiecznie przypomina „Power Rangers”. Chodzi mi tu przede wszystkim o towarzyszący tamtemu tytułowi kicz. Tutaj też są różne „fajne” kolorki, jest nieustająca bijatyka, ale żeby to wszystko jakkolwiek angażowało emocjonalnie… to akurat się nie dzieje.
W środku robi się trochę lepiej, bo Higgins odchodzi w końcu od przesadzonej intensywności i zaczynają wybrzmiewać tematy ciekawsze niż ta nieszczęsna nawalanka. Scenarzysta dobrze pokazał dylematy głównego bohatera dotyczące tego, czy powinien w ogóle nosić kostium w obliczu tego, co stało się z jego przyjacielem. Sceny, w których Marshall odwiedza Nathana w szpitalu, są dobrze rozpisane i to głównie one, z uwagi na pewien ciężar emocjonalny, sprawiają, że o „Połączeniu sił” można powiedzieć coś dobrego. Warto też wspomnieć, że pozytywnie wyróżnia się ostatni zeszyt, w którym przyglądamy się bliżej motywacji „Różowej” – co prawda rozpaczliwa walka bohaterki o suby (subskrypcje) wygląda w moich oczach nieco groteskowo, ale podejrzewam, że osoby darzące media społecznościowe większą estymą niż ja docenią to, jak sprawnie autor wplata opisy rządzących nimi mechanizmów w swoją historię.
Skala mikro prezentuje się na kartach „Radiant Black” zdecydowanie lepiej niż akcja, która jest szybka, chaotyczna i mało angażująca. Trzeba jednak przyznać, że Higgins stara się żonglować konwencjami – jest tu szczypta cyberpunku, jest science fiction, jest próba zwrócenia uwagi na warstwę obyczajową. W mojej opinii próba wypośrodkowania tych składowych to na pewno pozytywna rzecz, niestety Higginsowi ostatecznie nie udaje się ta sztuka, bo na pierwszym planie jest kolorowa, łatwostrawna naparzanka.
Całkiem ciekawie wypada za to (przynajmniej w pewnym stopniu) warstwa graficzna. Mnie przypadły do gustu zwłaszcza sceny rozgrywające się w innej rzeczywistości, tak zwanej Egzystencji – lokacje przywodzą na myśl film „Tron” – błyszczą żywymi, neonowymi kolorami, mocno angażują zmysł wzroku i są po prostu bardzo ładne. Nieco gorzej jest w scenach bijatyk, które prezentują się zbyt chaotycznie, by dało się z przyjemnością śledzić kadry z kolejnymi etapami starcia. Na koniec dostajemy galerię okładek alternatywnych, utrzymanych w podobnej stylistyce jak ilustracje w albumie, które zasadniczo sprawiają pozytywne wrażenie.
Drugi tom „Radiant Black” czytało mi się zdecydowanie gorzej niż „jedynkę”. Higgins pchnął cykl w mało interesującym kierunku, oferując nam historię niespecjalnie jasną, mało angażującą i momentami zbyt przeładowaną akcją. Nie tracę jednak nadziei, bo zdarzają się tu przebłyski ciekawych pomysłów, pytanie czy w kolejnych tomach rozwiną się one na tyle, by zatrzeć to niespecjalne wrażenie, jakie pozostawia po sobie „Połączenie sił”? Mam taką nadzieję.
Seria: Radiant Black
Tytuł: Połączenie sił
Tom: 2
Scenariusz: Kyle Higgins
Rysunki: Marcelo Costa
Tłumaczenie: Anna Sznajder
Tytuł oryginału: Radiant Black Vol. 2 – Team-Up
Wydawnictwo: Non Stop Comics
Wydawca oryginału: Image Books
Data wydania: styczeń 2025
Liczba stron: 176
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Format: 170 x 260
ISBN: 978-83-8230-900-3
(Recenzja powstała dzięki współpracy z serwisem Szortal, na którym ukazała się 28. 02. 2025).