Actions

Work Header

Księżniczka Gwiazd - Część druga Księżniczki Nicości

Chapter 8: Goście z dalszych stron

Notes:

(See the end of the chapter for notes.)

Chapter Text

 

 

Miriam uznała, że musi poznać o wiele więcej przekleństw, ponieważ te które do tej pory   I wystarczą już aby opisać poziom jej wkurwu… Na szczęście  biorąc pod uwagę z kim Podróżowała, to poznanie nowy przekleństw raczej nie będzie problemem, bo większość z jej towarzyszy  znała języki, o których istnieniu do niedawna nawet nie wiedziała. Nigdy nie przypuszczałaby, że tym co najbardziej będzie potrzebowała od nowych nieznanych cywilizacji, co będą nowe sposoby na wyrażenie swojej nienawiści Do własnego losu. Była wściekła jak nigdy dotąd… No może odrobinę przesadzała, ale naprawdę dawno nie była tak wkurzona. Właściwie to do końca nie była pewna Na co się wściekła. Najbardziej oczywista odpowiedzią był  ból nogi, który zaczął jej doskwierać po tym, jak opuścili Hammerhall. Oczywiście, to było coś do czego już częściowo przywykła, Ale z drugiej strony  Czy można przywyknąć do nieustannego  cierpienia? Tego co wiedziała, chyba tak… W każdym razie i tak  nie miała wyboru… To znaczy miała, ale na razie jeszcze nie chciała zrobić tej jednej jedynej rzeczy, która  zakończy jej udrękę… Jeszcze…

Musiała przyznać jednak, że towarzysze Klest spoza Xadii byli zaskakująco mili. Iath Usiłowała jej pomóc, bo znała się trochę na medycynie, ale gdy tylko zobaczyła ich nogę rzuciła kilka przekleństw w   nieznanym jej języku… Co zdecydowanie przyczyniło się do poprawy  zasobności jej słownictwa… Potem dziwna elfka zaczęła wypytywać ją  o to, co się stało a ona powiedziała prawdę, nie było sensu ukrywać faktów. Potem Popatrzyła na nią ze współczuciem, i powiedziała coś o  tym, że może powinna poszukać sobie miejsca na Eosie, ale do końca nie rozumiała o co chodzi. I nie była też pewna, czy naprawdę chce zrozumieć…

Ale to chyba nie o to chodziło… Przynajmniej nie tylko o to. Kilka dni po tym jak przybyła do tej dziwnej fortecy, gdzie skrywały się Sekrety spoza jej świata, wzruszyła was kolejną wyprawę w dalekie strony… W ciągu życia wiele Podróżowała, w końcu była kuzynką królowej jednego z najpotężniejszych państw na świecie… Przed…  tym czego dokonał Viren chciano ją wysłać  na jakiś czas do Katolis… Podejrzewała, że jej kuzynka, lub któryś z jej doradców padł na pomysł aby wydać ją za przyrodniego brata następcy tronu… A może za które dzieci Virena, bo w końcu już wtedy jej preferencje były znane… No cóż, życie potoczyło się inaczej, ale nawet jeszcze przed tym wszystkim odwiedziła Neolandię i Evenere… A potem właściwie ani razu nie wracała do rodzinnego domu, i bardzo rzadko przybywała w Pałacu, tylko wtedy gdy potrzebowała wyżebrać  od kuzynki  jakieś fundusze… Biorąc pod uwagę z kim teraz Podróżowała się że raczej o pieniądze nie będzie musiała się martwić… 

Jednak tym co Chyba ją najbardziej irytowało była jej własna niewiedza… Przez te wszystkie lata Była przekonana, że naprawdę dużo wie o świecie. Świat był zresztą wtedy dosyć prosty,  ludzie mieszkają po jednej stronie kontynentu i uprawiają mroczną magię, a elfy żyją po drugiej stronie i w zależności  kogoś się pytało, to zajmują się swoimi sprawami lub czyhają aby zaatakować ludzi przy pierwszej sposobności. Potem jednak zakończył się korflikt, okazało się że przynajmniej jeden człowiek może rzucać czary bez używania  Mrocznej Magi, a elfy są  w gruncie rzeczy całkiem sympatyczne… Przynajmniej niektóre z nich… A teraz odkryła, że  świat który uważała za jedyne  takie miejsce we wszechświecie jest jednym z tysięcy i   że mieszkają na nich   dziesiątki Ludów, każdy z nich o  odmiennej kulturze, które były absolutnie  nieświadome trwającego  tysiąc lat konfliktu… Oraz wszystkie  miały dostęp do  wynalazków i czarów… Wynikało z tego, że tylko ludzie w ich świata zostali ukazali w ten sposób że nie mogli używać czarów Jak wszyscy inni… Była w tym pewna tajemnica, której jej towarzysze, A może raczej Klest, która  wydawała się widzieć na temat tych spraw o wiele więcej od pozostałych, nie chcieli jej zdradzić. I to też ją frustrowało… Musi znaleźć sposób, aby  poznać prawdę…  oraz dowiedzieć się kim była ta cywilizacja, której wszyscy się tak obawiali. 

Nie  wszyscy z nich jednak to byli tak niezadowoleni z powodu prawd, które odkryli. Obok    niej jechało Rao,  które wyglądało na tak zachwycone, że aż podjechała do jejgo i zapytała. 

- Z czego się tak cieszysz? -  zmarszczyła brwi przyglądając się jejmu, a ono odpowiedziało radośnie.

- Bo ta straszna kobieta, No wiesz Klest, powiedziała że jestem hybrydą  elfa i smoka, czyli tak jakby pół smokiem… Zawsze chciałom być smokiem, a teraz okazuje się, że zawsze nim byłom!  

Przeglądała jejmu się przez chwilę z otwartymi ustami, Aż Potter zaczęła zsuwać się z wierzchowca i mało Z niego nie spadła.

- Uważaj! - Rao ją złapało i się od razu trochę  zarumieniło, 

- Dzięki! Nic się nie stało, po prostu byłam zaskoczona twoimi słowami i… -  powiedziała nie do końca pewna, jak powinna to wyjaśnić jej przyjaciółko… - No samo rozumiesz… - Poczuła się zawstydzona, bo bała się urazić Rao, które jednak uśmiechnęło się smutno i powiedziało.

- Tak, wiem, że to durnie Brzmi…Po prostu wyobraziłom sobie, jak to jest być takim prawdziwym Smokiem i bardzo mi się to podobało, bo byłom straszliwe i potężne… I nikt więcej nie mógł mnie skrzywdzić. Wiem, że to tylko marzenia, Ale to naprawdę przyjemna myśl, że jest się choć trochę jak te wspaniałe istoty,  które przemierzają   niebiosa i mogą pokonać każdego. - Rao spuściło wzrok, a ona położyła jejmu dłoń na ramieniu przeciwień i prawie znowu spadła z tego powodu.

- Chyba pocieszanie kogoś na grzbiecie wierzchowca jest bardziej niebezpieczne niż rzucanie mrocznych Czarów. - Zaśmiała się i potem dodała. - Moim zdaniem jesteś bardziej smoczym smokiem niż większość prawdziwych smoków. -  obydwoje się  zaśmiali, a potem Rao zastanowiło się na głos.

- Myślisz, że na innych światach też są smoki… Znaczy chyba są, więc Ciekawe jakie one są? -  popatrzyło na Klest, która jechała naprzeciw   ich karawany nad czymś się zastanawiają. 

- Wiesz co? Ja bym chyba jednak podała pogadać z tym jaszczurem… Zwłaszcza, że on chyba trochę bardziej przypomina smoka…

 

Dotarli do Neolandii. Musiała przyznać, że niezbyt lubiła ten kraj, był suchy i piaszczysty, a mieszkańcy bardzo skorzy do walki. Oczywiście, w przypadku ich  grupki to i tak miało większego znaczenia, bo bardziej przypominali  kompanię najemników niż zwykłych podróżników. Sęk w tym, że do końca nie wiedzieli gdzie zmierzają, albo raczej Klest nie wyraziła się wystarczająco jasno. Wiedziała jednak, że ta kobieta, cokolwiek by o niej powiedzieć, wiedziała co robi. Pozostali członkowie jej grupy najwyraźniej jej ufali, chociaż znali ją od bardzo dawna. Była tutaj przynajmniej siedemnaście lat,  a pewnie dłużej… Nie była też zwykłym człowiekiem, i nawet pozostali podróżnicy z morza gwiazd i potrafili do końca powiedzieć kim ona jest. 

Miejsce do którego się zbliżali znajdowało się na  północnym zachodzie królestwa, więc będą  musieli zbliżyć się do stolicy i zastanawiała się czy nie powinna odwiedzić  regentki Iri i być może pozyskać ją do ich sprawy. Znały się z dzieciństwa i tak jak jej kuzyn polubił Księcia Kazefa tak one trzy się zaprzyjaźniły. Oczywiście nie widziałeś się od kilku lat, a jej  kuzynka zabiła jej brata… Lepiej będzie jak nikt ci tutaj nie rozpozna…. 

Szykowali się właśnie do  rozbicia wieczornego obozowiska, za co dziękowała wszystkim bogom dobrym i mrocznym, bo ten dzień był dla niej wyjątkowo   Męczący. W samym środku W środku stał wóz z ich więźniem. Księżycowa Elfka nie wiele mówiła o powodzie dla którego Podróżowała z nimi, ale dobrze wiedzieli dla kogo pracuje. Rao było z tego powodu..  wściekłe i przerażone jednocześnie… Biorąc pod uwagę co jejmu zrobiła osobę służąca w tej organizacji, nie było w tym nic dziwnego… Właściwie to Rao, ta miła i nie lubiąca przemocy osoba nie miałaby nic przeciwko gdyby Klest obtarła Duch ze skóry. Dla niej jednak nie była to sprawa Tak osobista, więc starała się panować nad sobą, ale za każdym razem gdy spojrzała na plecy swojej przyjaciółko… I tak  los tamtej kobiety nie należał od niej… A jej towarzysze niezbyt palili się do rozwiązania sprawy ostatecznie… Właściwie to Klest wydawała się być nią zaciekawiona.

W wozie przebywał jeszcze albo te dziwny  metalowych pajęczy stwór nazywamy żelazno rękim, albo siostra Klest… Potworne dziewczyna Wzbudzała w niej strach, i na pewno równie mocno przerażała schwytaną…

Siedzieli razem przy jednym ognisku, i zaczynali patrzeć herbatę,  a  ona obierała kilka ziemniaków, które dodadzą do gulaszu. Miała ochotę dzisiaj zjeść jakieś porządniejszy obiad. Rao  siekało drobno suszone mięso, właściwie je ścierając, gdy nagle zapytało

- Prospero mówił, że tutaj niedaleko znajdowała się jakaś wieża… Była to Zaczarowana wieża która pozwalałaby się przynosić pomiędzy światami. -  rzekło nagle Rao. Uśmiechnęła się do Jejgo i powiedziała. 

- Prospero był w równym stopniu bajarzem, co Uczonym. -  powiedziała, ale najwyraźniej  podniebna  elfia Osoba  nie była przekonana… Przez chwilę siedziało zawyższeniu gdy nagle wycięli obok nich odezwał się głos.

- To Wieża Yithila! Zna to miejsce! Zna-Zna! 

Gdy odwrócili się w tamtą w stronę zobaczyli Scylis, która zakradła się w ich pobliże prawie niezauważona. Widząc  straszną siostrę Klest aż podskoczyła, tak się wystraszyła, ale Rao  pomachało do niej uśmiechając się przyjaźnie Zapytało  Z zaciekawieniem.

- To znaczy, że tam byłaś? -  jejgo włosy słychać było zachwyt i fascynacje.

Dziwna dziewczyna przekręciła głową na bok i  zaklekotała, a potem odpowiedziała.

- Byłam u niego… Byłam w nim… Straszna    groza-groza… On zabrał nas daleko-daleko! Przez gwiazdy, przez pustkę, przez mrok!  -  Powiedziała, aczkolwiek jej słowa Nie były zbyt składne,  i nie była zbytnio pewna  czy ona w ogóle to w sumie O czym rozmawiają.

- To znaczy, że ta wieża należy do tego Yithila? No i mówiliście, że   przybyliście tutaj statkiem gwiezdnym.

Scylis Przekrzywiła głowę i powiedziała kuląc się  i zaciskając dłonie, jakby była przestraszona swoimi wspomnieniami.

-  On jest drapieżnikiem… On zawsze zabiera-zabiera kogoś z tych, którzy próbują przez niego przebyć… On jest na wielu światach-światach… On tam czyha-czycha i pożera tych którzy chcą jego pomocy-pomocy, Ale nie wszystkich-wszystkich tylko tych niektórych. Jeśli ktoś się zatrzyma, to jest  stracony-stracony… Ale on pokazuje-pokazuje rzeczy… I chcesz zawrócić… -  objęła się swoimi skrzydłami i Rao podeszło do niej  i ostrożnie położyło dłoń na jej ramieniu, a  dziwna dziewczyna zaczęła się   kołysać jak dziecko przeżywające jakąś traumę, więc  Elfia osoba przysiadła obok niej i ją przytuliła. Nie zbyt się jej spodobała ta pouchwałość,  i teraz poczuła   nagłą  niechęć do tej dziwacznej dziewczyny.

- Ale skąd wiesz, że to ta wieża, i że w ogóle tutaj jest? -  Powiedziała z wątpliwościami w głosie. Być może rozmawiali  o zupełnie innych sprawach, a być może  ona po prostu  zmyślała.

- Bo byłam tam-tam  jakiś czas temu-temu… Siostra mi zabroniła mi tutaj-tutaj latać, a ja tak dawno nie  latałam-latałam… Jak wysoko latam wyglądam jak-jak  sęp-sęp, więc nikt nie zauważy kim jestem-jestem. Wiem-wiem jak wygląda-wygląda to miejsce i byli tam inni-inni.. Oni wyszli  stamtąd-stamtąd.

Przez moment obydwoje usiłowali zrozumieć o czym mówi ta dziewczyna, A w końcu dotarło do niej i wykrzyknęła.

- To znaczy, że są to osoby z innych światów? To znaczy, poza wami…!

Scylis uniosła brwi zaskoczona i powiedziała.

- Nie myślałam o tym, ale to bardzo ciekawe… Myślisz, że powinnam o tym powiedzieć siostrze?

 

Klest  pocierała skronie gdy wysłuchała słów swojej siostry i tamtej dwójki. Pamiętała swoją podróż przed wieżę Yithila, i było to jedno z najgorszych doświadczeń w jej życiu, więc jeśli więc ktoś inny zdecydował się na coś takiego, to musiał być zdesperowany, a zdesperowanie ludzie byli najniebezpieczniejsi… Gdyby nie to, że tak bardzo jej się spieszyło… Już niedługo wstanie czerwony księżyc, a wtedy Lord Tholuvian i ją odnajdzie i  Weźmie to co do niego należy… Gdyby jej nieszczęsna siostra powiedziała o wszystkich odrobinę wcześniej… Ale to nic by nie zmieniło. Ci ludzie tak czy siak Już tutaj przybyli,  więc musiała sobie jakoś z nimi poradzić… Tylko skąd przybyli? Z jakiegoś świata, który był zamieszkany przez  jakąś zacofaną cywilizację? Najprawdopodobniej, Bo  nikt inny nie zaryzykowałby drogi przez wnętrzności kosmicznego drapieżcy, chyba że bardzo mu się spieszyło… Albo wiedział o gwiezdnym smoku… To jednak nie było najważniejsze, najważniejsze było to gdzie się udali… O tej planecie prawie  nikt nie wiedział, jej zajęło mnóstwo czasu  ustalenie jej położenia, A miała zasoby i wiedzę swojej rodziny, coś do czego dostępu nie miał nikt inny we wszechświecie, nie licząc oczywiście jej  rodzeństwa. Czy byli to słudzy Przedwiecznych? Może nawet Nienazwanej Ciemności? Cholera, nie wiadomo. 

-Zrobimy tak… Scylis, Udasz się razem z Shashem I  zobaczycie kto to jest. Nie wdawajcie się wywalkę, Jeśli to nie będzie absolutnie konieczne. 

- Czy mogę jego-jego wziąć? -   wskazała na   tą dziwną elfią osobę, która była zachwycona światem, jakby było w nim coś pięknego. Scylis   zamruczała pytająco, ale ona odpowiedziała.

- A czemu chcesz je brać? Nie wydaje się być specjalnie użyteczne? -  powiedziała  przeglądając się taksująco  tej osobie.

- Hej jestem bardzo przydatne! - Powiedziało Rao, a jej siostra przytuliła jej i powiedziała.

- Bo jest śliczne-śliczne! 

Elfia osoba się zarumieniła, czyli zrobiła się właściwie fioletowa, ale czarodziejka popatrzyła na jej siostrę ze złością i powiedziała.

- To ja też idę! Nie puszczę Jejgo z kimś takim jak ona! 

Miała ochotę się śmiać, bo właśnie trafiła na parę zakochanych, jak z jakiejś powieści  przygodowo romantycznej, podczas gdy ważyła się w nocy jej przyszłości. Przecież się potrafiło być naprawdę chujowe.

-  Dobra, możesz iść ze swoim kochanko, i tak nie przeszkadza, o ile z powodu swojej nogi nie   opóźnisz całego marszu z powodu twojej kulawej nogi.

Mroczna Mag zacisnęła  gniewnie wargi, podczas gdy ona kontynuowała.

- Ja biorę ze sobą żelazno-renkiego i idę szukać pewnego miejsca, dołączyć się do mnie bo zostawiłam odpowiednie wytyczne swoim podwładnym. Ja przygotuję wszystko do wydobycia   przekaźnika. Postarajcie się przeżyć, ale nie naciskam na to mocno, w końcu  wasza śmierć to i tak kwestia czasu.

 

Duch przeklinała swój brak ostrożności, A może po prostu głupotę, nie była pewna co bardziej. Była mądrą kobietą, i powinna przewidzieć że Ktoś taki jak Klest może mieć Sposoby aby wykryć kogoś kto ukrywa się za pomocą Iluzji… Chociaż z drugiej strony, trudno  było przewidzieć, że bardziej miała tak potworną siostrę jako strażnika… Chociaż czy dziewczyna była strażnikiem? Nie wydawało się, właściwie to   raczej po prostu tam mieszkała, bo  przyjaciele kobiety o włosach barwy  krwi nie mieli za bardzo co z nią zrobić. Szczerze mówiąc, nawet gdyby została złapana, to i tak pewnie by się jakoś wyłgała, ale niestety ta  podniebna  elfia osoba  wiedziała czym jest wężowa ścieżka,   i najwyraźniej jej towarzysz Bardzo je skrzywdzili. Było jej przykro z powodu tego, co zrobił Jejmu Khandros… No cóż, nawet gdyby mogła, to by Jej nie uwierzyli w to, że  ich organizacja przeszła gruntowną reformę… Głównie dzięki temu, że jej pani  wymordowała Większość z tych, którzy zapomnieli o prawdziwym celu jej istnienia. Większość, Ale nie wszystkich, A z tego co się dowiedziała Khandros pracował dla wyjątkowo parszywych osób nawet jak na niego… Najgorsze było to,  że zdobyła wyjątkowo cenny informacje, i dowiedziała się takich rzeczy… Nie uwierzyłaby we wszystko czego się teraz dowiedziała, gdyby ktoś kiedyś jej o tym wszystkim opowiedział. A jednak! Czy to mogło mieć jednak związek z Władcą kłamstw? Piewca chaosu podobno miał powrócić i to już niedługo, jej pani wyczuła jego moc przecinek i była pewna że to on  moczał palce w tym, co się wydarzyło w Katolis… Nie byli nawet pewni czy jego plany zostały zniweczone, Być może to wszystko było częścią jego wielkiej wizji przyszłości. Na szczęście to niech ona była tym, co ty będzie o tym wszystkim decydował.

Podróżowali przez wiele dni, i za każdym razem gdy wychodziła krajobraz trochę się zmieniał, i domyślała się że zabierają ją do Neolandii… No cóż ten kraj o ekstremalnej pogodzie,  w lecie gorącej, a w zimnej zimnej był jej słabo znany. Ale i tak wiedziała że potrafiłaby sobie poradzić, O ile udałoby jej się uciec. Była w końcu od dziecka co da radzić sobie w najgorszych warunkach. Problem polegał na tym, że bardzo dobrze jej pilnowano. Na zmianę wywozi przebywała albo ta dziwna dziewczyna, albo ten metalowy potwór. Szczerze mówiąc, to wolała dziewczynę, bo przynajmniej była dosyć miła, nawet jeśli niewiele mówiła. W tej dwójce było coś bardzo dziwnego,  zwłaszcza w tych zimnych oczach, które wyglądały jakby Kryła się w nich śmierć…

Zatrzymali się na noc i postanowiła się zdrzemnąć, ale ku jej zaskoczeniu zostawiono ją samą. Ta dziewczyna postanowiła się zamienić z metalowym stworem, ale on został potem odwołany i została sama, pilnowana tylko przez dwoje ludzkich strażników. Nie była pewna, co się wydarzyło że ta grupa postanowiła się rozdzielić, ale uznała że to będzie dobry czas aby skorzystać z okazji i uciec. zaczęła planować… Wiedziała już co ma zrobić aby odzyskać wolność i ostrzec swoich sojuszników przed tym, jak bardzo zmienił się świat.

 

Notes:

Oto kolejny, nie idealny rozdział, proszę o komentarze i opinie.