Blanka Nowakowska z 4a
„Piramida i Pierwiosnek”
Pewnego pięknego dnia, w Piszu, kapitan Piotr Pietruszko i jego żona Olimpia, wybrali się do restauracji „Piramida”, by świętować pięćdziesiątą rocznicę ślubu.
Zarezerwowali pierwszy stolik, tuż przy fortepianie, aby pilnie podglądać pianistę grającego utwory Chopina. Przez okno widzieli całą ulicę Piekarską i jej odnowione kamienice, w których mieściły się piwiarnia, pierogarnia, warsztat tapicera, budka z zapiekankami i lokal z pizzą z pieca. Kelner przyniósł kartę dań wypisaną piórem na kredowym papierze. Małżeństwo zamówiło pikantną pieczeń z przepiórek w sosie pieczarkowym, do tego pikle i kompot z pigwy, a na deser pistacjowe pianki i piernikowe babeczki. W oczekiwaniu, aż kucharz coś upichci, pan Piotr podarował żonie złoty pierścionek i piwonie. Olimpia wybrała dla męża pierwszej jakości piżamę i zegarek firmy Piksel. Jako, że znali się z piaskownicy, zaczęli wspominać wspólne pikniki, pielgrzymki, piaszczyste plaże Helu, wakacje na kempingu, a także czasy gdy Piotr był pilotem, a Olimpia piosenkarką.
Wtem, na sali zapadła cisza, na scenę wyszedł pieśniarz, wykonał piruet i zaśpiewał specjalnie dla państwa Pietruszko pieśń o miłości Pierrota do pięknej pielęgniarki. Olimpia zapiała z zachwytu, a Piotr wyciągnął dla pieśniarza sowity napiwek. Był to piękny popis talentu artysty!
Państwo Pietruszko postanowili wrócić do domu pieszo. Po drodze, na ulicy Picassa, spotkali swoją pierworodną córkę, jej pięciu synów i ich pupila pieska Pinokia.
- Dzień dobry mamo i tato! Co tutaj robicie? – zapytała pieszczotliwie córka.
- Świętowaliśmy naszą pięćdziesiątą rocznicę ślubu w „Piramidzie”. Ach! Zapomnieliście? – odparł kapitan Piotr.
- Ależ kochani mamy dopiero lipiec! To nie siepień! Wasza rocznica jest za miesiąc. Właśnie zarezerwowaliśmy stolik dla wszystkich w restauracji „Pierwiosnek”.
- Olimpio! Ależ się wygłupiliśmy! Zatem będziemy świętować złote gody dwa razy!
Pan Piotr zapisał w kalendarzu „Piątego sierpnia, piątek, o piętnastej, „Pierwiosnek”. Pani Olimpia biła się w pierś, że to jej wina, bo źle podpięła kalendarz. Córka i wnuki tylko uśmiechnęli się delikatnie myśląc „Taka piękna para, może świętować swoją miłość i pięćset razy w roku”.
Magdalena Kulińska z 5c
,, Przygoda Piotra i Pioniusza’’
Pewnego, pięknego, piątkowego dnia był pierwszy lipiec. Piotr i Pioniusz z Piotrkowa, postanowili, że przygotują piknik na polanie, jak co każdy piątek. Pioniusz wyjął torbę i włożył do niej pieniążki, koc i piłkę. Piotr, w tym czasie pisał listę zakupów na piknik. Wzięli ze sobą pieska Pimpka. W końcu wyruszyli do sklepiku. Szli do niego piętnaście minut. Gdy doszli do celu, musieli zostawić pieska przed sklepikiem. Piotr wziął koszyk, a Pioniusz zaczął do niego wkładać: pieguski o smaku pistacjowym, pistacje, pierogi ze szpinakiem, przepięknie udekorowane pierniczki, pieczarki, szczypiorek i świeże owoce tropikalne. Za wszystko zapłacili pięćdziesiąt złotych. Piotr płacił kartą, więc musiał wpisać do niej pin. Kiedy już to zrobił wyszedł ze sklepiku z Pioniuszem. Odwiązali Pimpka, który zaczął szczekać i piszczeć. Po drodze na polanę wstąpili na chwilę do piekarni po drożdżówki pistacjowe i picie. Gdy byli już blisko zobaczyli napis, żeby nie śmiecić. Jednak nikt nie zwracał na ten napis uwagi. Były tu porozrzucane plastikowe oraz szklane butelki, brudne pieluszki i różne papierowe śmieci.
Po minięciu napisu szli jeszcze pięć minut. Kiedy dotarli Pioniusz rozłożył koc, a Piotr wyłożył wszystko co kupili. Piotr był bardzo spragniony, więc wypił prawie całe picie. Na polanie prawie nie było miejsca, bo ludzie przyjeżdżali tu na kemping. W nocy wypuszczali piękne lampiony. Piotr i Pimpek zaczęli jeść owoce tropikalne, a Pioniusz pierogi ze szpinakiem. Chłopcy, gdy już się najedli chwilę pobawili się z Pimpkiem. Potem zagrali w piłkę nożną, bo w przyszłości chcieliby zostać piłkarzami. Grali pięćdziesiąt minut, aż do godziny piętnastej. Kiedy już się zmęczyli zjedli pistacje i pieguski pistacjowe ze sklepiku. Wypili pozostałe picie. Potem pośpiewali piosenki znanego pianisty Piotra Piklowego. Później w notesie napisali cienkopisem, co dziś robili. Gdy to zrobili pobawili się w niebezpiecznych piratów z Filipin. Chłopcy kolekcjonowali przypinki z nimi. O godzinie siedemnastej pięćdziesiąt pięć zaczęło delikatnie kropić. Przez to musieli wracać do domu. Przypięli smycz do obroży Pimpka. Obok piekarni Piotr znalazł pięć złotych. Pioniusz i Piotr zaczęli przyspieszać, bo zaczęła się burza i zaczęły strzelać głośne i niebezpieczne pioruny. Pimpek piszczał bo bał się piorunów. Szybko dotarli do domu . Rozpakowali niezjedzone jedzenie. Chłopcy poszli na piętro i wzięli kąpiel. Piotr poprosił mamę o zamówienie pizzy z serkiem topionym. Mama zgodziła się, ale musieli posprzątać piwnicę. Pizza przyjechała po dwudziestu pięciu minutach. Piotrkowi, Pioniuszowi i rodzicom bardzo smakowała.
Piotr chwilę pograł na pianinie, a Pioniusz nie mógł zasnąć, bo tata głośno chrapie, ale razem z Piotrem uważają, że to najpiękniejszy dzień w ich życiu.
Kacper Bijak z 6a
Mój pies Piksel
Opowiem Wam o moim piegowatym piesku rasy pitbull, który ma na imię Piksel.
On ma pięć lat. Jest bardzo opiekuńczy, wszędzie mnie pilnuje, jest też pierwszy do zabawy ze mną. Pikselek lubi jeść pieczenie, pieczone ziemniaki z pieprzem, pierogi, pieczywo, pierniki, pieczarki, pizzę i pistacje. Chociaż nie wszystkie te rzeczy powinny jeść pieski. Kocha też pić sok z pigwy. Uwielbia wąchać rosnące w ogrodzie piwonie
i pierwiosnki. Chętnie bawi się w piasku, w naszej ogrodowej piaskownicy. Często też gramy razem w piłkę. Jest z niego dobry piłkarz!
Mój Piksel umie wszystko! No może oprócz gry na pianinie. Ale gdyby ktoś go tego nauczył, to na pewno byłby z niego niezły pianista. Pielęgnowanie takiego pieska to sama przyjemność. Często śpiewam mu piosenki, a on pilnie słucha i nawet nie piśnie. A jak pieczołowicie pielę z tatą rośliny w ogródku, to kopie i drapie obok nas w ziemi. Raz tak kopiąc, to nawet znalazł w ziemi piękny pierścionek. A jak już za długo pielęgnuję ogrodowe rośliny, to śpi przy mnie i głośno chrapie. Lubi też, jak go kąpię w dużej ilości piany. Piszczy wtedy z radości.
Mój kuzyn Piotrek mówi, że to jest najbardziej rozpieszczony pies na świecie, taki pieszczoszek. Jest też wielkim piechurem, bo na pieszo przemierzamy razem całe nasze osiedle, niczym pielgrzymi.
Kiedyś to nawet chciałem go nauczyć trochę matematyki. Opowiadałem mu
o pięciokątach i pięciobokach, ale nie był zainteresowany.
Opisałem Wam już chyba wszystkie zalety mojego pięknego Pikselka, który „wart jest wszystkich pieniędzy świata”.