Pewnego ranka wyszliśmy z domu i okazało się że wszystko dookoła jest białe.
W każdym razie ten spadnięty śnieg bardzo mi się podoba!
czyli psie pisanki
Pewnego ranka wyszliśmy z domu i okazało się że wszystko dookoła jest białe.
W każdym razie ten spadnięty śnieg bardzo mi się podoba!
Świat jest bardzo ciekawy! Wydaje mi się też, że jest chyba bardzo duży, ale niestety nie udało mi się jeszcze tego dokładnie sprawdzić.
Nasz mały domowy świat kończy się taką siatką, czyli płotem, za który w zasadzie nie wolno nam wychodzić. Za płotem jest drugi świat. Ten duży.
Prawdę mówiąc, ja sobie od czasu do czasu do niego wychodzę, bo jestem bardzo ciekawa co tam jest i dlaczego nie wolno mi samej tam chodzić. Niestety nigdy nie udaje mi się daleko pobiec, bo zaraz za mną wybiegają tatuś i mamusia i głośno mnie wołają. Nie mogę nawet udawać że ich nie słyszę, więc grzecznie do nich wracam.
Normalnie do wychodzenia za płot służy taka brama, która jest cały czas zamknięta i tylko tatuś i mamusia potrafią ją otworzyć. No ale od kiedy odkryłam, że w niektórych miejscach dziury w siatce są całkiem spore, to i bez tej bramy umiem sobie wyjść, jak bardzo się postaram.
Niestety tatuś i mamusia też to zauważyli i coraz mniej jest takich miejsc. W nowych siatkach dziury są dla mnie za małe.
A szkoda, bo ten drugi świat bardzo mnie pociąga!
Chodzimy sobie co prawda codziennie do dużego świata na spacery, ale wtedy nie mogę nigdzie sama pobiec, bo mam przywiązany do siebie sznurek i z tym sznurkiem zupełnie nie da się biegać. To znaczy nawet i dałoby się pobiegać, ale z drugiej strony do sznurka przywiązana jest mamusia, a ona strasznie wolno chodzi! Ja co prawda zawsze próbuję rozruszać ją troszkę i pociągnąć za sobą, ale mamusi się to niezbyt podoba. Mamusia próbuje przekonać mnie, żebym chodziła tak wolno jak ona, ale to chyba się nie da zrobić, bo ja przecież nie mam czasu się tak grzebać! Tyle ciekawych rzeczy jest dookoła! Muszę się spieszyć żeby wszystko zobaczyć!
Bardzo fajny jest ten duży świat. Może jeszcze uda mi się po nim pobiegać. Raz mamusia powiedziała do tatusia, że jak nauczę się wspinać po siatce to już przepadło. Co to znaczy przepadło? Chciałabym to wiedzieć!
Najbardziej ze wszystkiego to lubię się bawić. Mamusia mówi, że to całkiem normalne, bo jeszcze jestem dzieckiem, choć ja już przecież jestem prawie dorosła! Zresztą na pewno zawsze będę lubiła zabawę, nawet jak już będę baaardzo dorosła! Bo zabawa jest bardzo fajna!
Szczególnie wtedy, kiedy jest ktoś, kto się ze mną chce bawić.
Najczęściej bawię się z mamą Arią. Już kiedy byłam bardzo malutka, zawsze się razem bawiłyśmy.
Teraz, kiedy jestem duża, też się często razem bawimy.
Mamusia mówi, że mama-Aria ma do mnie świętą cierpliwość, a to pewnie dlatego, że sama jest jeszcze bardzo młoda.
Mamusia mówi też, że Aria po prostu za wcześnie weszła w dojrzałość, a tak w głębi serca to sama jest jeszcze dużym dzieckiem. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia w co ona weszła. Chciałabym to wiedzieć.
No ale grunt, że się dobrze bawimy!
Oprócz mamy-Arii mieszka z nami też Fibi, ale Fibi nie bardzo lubi się ze mną bawić. Fibi najbardziej lubi bawić się sama. Najczęściej w pilnowanie zabawek. W ogóle nie pozwala ich sobie zabierać, więc o żadnej zabawie nie ma mowy.
Na imię mi Vida. Czasami mówią na mnie la Vida Loca, ale nie rozumiem co to znaczy.
Chciałabym to wiedzieć.
Jak widzicie jestem już całkiem duża. Niedługo będę miała półtora roku, a to znaczy że nie jestem już szczeniaczkiem, tylko prawie dorosłym psem! Dlatego właśnie powierzono mi zadanie prowadzenia psiego bloga,
Tak naprawdę, to sama się zgłosiłam, bo nikt inny nie chciał się nim zająć. Dawniej pisała go Ciocia Mila...
a wcześniej wujek Aron, którego niestety nie znałam, bo było to dawno temu, kiedy jeszcze się nie urodziłam.
Niestety nie ma ich już z nami, bo, jak powiedziała Mamusia, wybrali się za Tęczowy Most. Nie wiem gdzie to jest, ale zdaje się że dość daleko. Chciałabym to wiedzieć.
Nie znałam też innego wujka, Bohuna, bo też nie było mnie jeszcze na świecie.
Mamusia mówi, że jestem do niego bardzo podobna, tak jakbym była jego młodszym wcieleniem. Nie wiem co to znaczy, chciałabym to wiedzieć.
Podobna to raczej nie jestem, wystarczy spojrzeć jaki on był kudłaty i potargany, a ja mam śliczne, gładkie futerko. No ale to ponoć z charakteru jestem podobna. Że taka lekko zwariowana, czy coś. No może. Jeśli on był taki ciekaw świata i zachwycony wszystkim dookoła, to może rzeczywiście jestem podobna.
Wracając do pisania bloga: na propozycję Mamusi Fibcia odpowiedziała, że skoro nazywają ją owieczką, to jako owieczka nie musi mieć pojęcia o komputerach, nie mówiąc już o literkach. I nie zamierza się tego wszystkiego uczyć. Co to jest owieczka? Chciałabym to wiedzieć.
Moja mama-Aria w ogóle nie ma czasu na takie rzeczy, jak pisanie bloga, bo jej życiową misją jest pilnowanie.
Czego pilnuje Aria? W zasadzie to wszystkiego. Jest naprawdę bardzo zabiegana. Pilnuje wszystkich samochodów, które przejeżdżają za płotem, pilnuje dzieci sąsiadów, które bawią się często na drodze, pilnuje też żeby rodzice usłyszeli kiedy kurier przywozi paczkę. No i Tatusia pilnuje, gdzie tylko Tatuś idzie, to Aria idzie za nim, kładzie się niedaleko i go pilnuje. A przede wszystkim pilnuje porządku. Dlatego rodzice śmieją się z niej i nazywają ją Panią Sierżant. Nie rozumiem dokładnie co w tym jest śmiesznego, chciałabym to wiedzieć, no ale to przecież normalne, że jeszcze wszystkiego nie rozumiem, bo nie jestem jeszcze dorosła, tylko PRAWIE dorosła.
No więc zgłosiłam się na ochotnika, choć jeszcze za bardzo nie wiem co tu będę pisać. Mamusia mówi, że dam sobie radę, wystarczy że będę Wam opowiadać co się u nas dzieje. No to spróbuję.
Teraz na przykład jest wieczór i właśnie dostaliśmy kolację. Bardzo lubię tę porę. W brzuszku robi się cieplutko i zaczynam czuć się trochę senna...
Tak więc resztę Wam opowiem w następnym odcinku. No to paa!