ten film jest jak ten obrazek z koniem ktory zaczyna sie pieknie i realistycznie i konczy jak patyczak, tylko ze pieknie bylo przez prawie caly film, a patyczak to bylo ostatnie 5 minut. trzyma was jeszcze dramat wybuchu i sojuszu miedzy sonikiem i shadowem, jeszcze jestescie w szoku nad sama istota moralna tej maszyny, relacji miedzy robotnikiem i jego dziadkiem. jestescie w zalobie, placzecie nad emo jezem, ktory poswiecil zycie dla planety, ktora zabrala mu jedyna istote, jaka go kochala…