• The Peasants

    The Peasants

    ★★★★

    dobrze, że to polski kandydat do Oscara, czas, by świat poznał polskie aktorstwo od najlepszej strony – Małgorzaty Kożuchowskiej w roli tej cipy z rodzinki.pl

  • Spider-Man: Across the Spider-Verse

    Spider-Man: Across the Spider-Verse

    ★★★★½

    spróbujcie to wygenerować AI-em, śmiecie jebane

  • Kleks Academy

    Kleks Academy

    ★½

    niesamowity bałagan, w którym próbuje się pogodzić Harry'ego Pottera, X-Men, Marvela, InPost oraz metanarrację świata bajek, nietuzinkowy eksperyment, co by było, gdyby film miał jedną dobrze zmontowaną scenę (która i tak ma randomowe przejście do czarnej planszy W RAMACH TEJ SAMEJ CZYNNOŚCI POSTACI), niepojmowalna próba zamiany pochwały wyobraźni z książek i filmów z Fronczewskim na kołczowe pierdolenie aforyzmów o tym, że możemy wszystko, bo możemy wszystko, więc możemy wszystko, tysiąc złotych się należy, kawa przy wyjściu. Mateuszowi zrobiono ogromną krzywdę,…

  • Barbie

    Barbie

    ★★★★½

    prawdopodobnie najtwardszy film tego roku, o co będzie musiał się tłuc z Strażnikami, Nimoną i Across the Spider-Verse. godDAMN. to też dowód na to, że wysokobudżetowe molochy nie są z marszu złe, po prostu musisz przepierdzielić miliony na tonę różu, praktycznych efektów, kostiumów, planów, osób na jeden gag i palety, palety, PALETY empatii, a wybaczymy Ci nasze mylenie sprzedania się z rozwojem kariery. to Greta nieuwiązana – wszystkie nawiązania, beka, kostiumy! scenografie! przemowy przekazujące przekaz wprost, ale nikt mi nie…

  • Forgotten Love

    Forgotten Love

    ★★★★

    z szacunkiem do książki, Hoffmana, zdrowego rozsądku, babć, matek i ojców, którzy będą wam spoilerować film, próbując sobie przypomnieć, kto gdzie darł się lepiej z połamanych nóg. nie spieszy się, daje każdej postaci coś do roboty, jest zaskakująco empatyczny i – co dziwi, zważywszy że to polska produkcja – utrzymuje te ciepło i styl do końca. tag yourself, i'm in my "nie wiem, nie pamiętam" era.

  • The Substance

    The Substance

    ★★★★★

    wiwisekcja kobiecości z perspektywy obiektywu telewizyjnego i jazda po gatunkach czy wrażliwości z gracją światła stroboskopowego. jest tyle momentów, kiedy film mógłby się wywalić na ryj, tyle wolt formalno-narracyjnych w drugiej połowie (zwłaszcza pod koniec, gdzie można by porzępolić pod nosem coś o syndromie Powrotu króla), że nie trudno o zadyszkę czy, przechodząc ze skrajności w skrajność, wzdychanie pod nosem. sęk w tym, iż wszyscy, AND I MEAN W S Z Y S C Y, zaangażowani w Substancję totalnie skumali…

  • Five Nights at Freddy's

    Five Nights at Freddy's

    ★½

    osiem lat traumy w dwie godziny o pięciu nocach. ostateczny dowód na to, że można mieć git operatorów, dobrą reżyserkę, niezłą obsadę, świetny montaż i ka-pi-tal-ne animatroniki, a i tak sprawić scenariuszem, że będę myśleć o filmie z niesmakiem. skrypt się poddaje w połowie. po prostu. niesamowite, nie dowierzasz, co się dzieje, zero związków, zero powodów, zero wyjaśnień. typowy horrorek Blumhouse z fabułą na pięć minut (na pewno nie na pięć nocy), którą rozciągnięto do dwóch godzin, tylko że z…

  • The Peasants

    The Peasants

    ★★★★

    „I w błocie tarzasz gwiezdną duszę, człowieku, w błocie...”

  • Scarborn

    Scarborn

    ★★★★

    "polski Tarantino", "polski Tarantino". to, że w filmie są rosyjski kuzyn Hansa Landy też wielbiący ciumkanie fajki, zebranie głównych postaci w jednym miejscu, dawny niewolnik i biały wyzwalający zniewolonych oraz *zerka* budowanie napięcia, nie zdobi polskiego Tarantino. to tzw. motywy. "schematy". nazywają to inspiracją czy czymś. tym bardziej, że Quentin przy każdym filmie tworzy pastisz konkretnego gatunku, a tu jest istny miszmasz – westernu, horroru, antywesternu a'la Sam Peckinpah, filmy home invasion typu "Blady strach" – będący jednak nie zabawą…

  • Borderlands

    Borderlands

    nie

  • Bread and Salt

    Bread and Salt

    ★★★½

    Na granicy pretensjonalności z uwagi na rozwalające tempo czarne plansze i plagiatu Ostatniego komersu, jeśli chodzi o wizualia czy miejscami podobny klimacik, ale jak na debiut, to w opór solidny debiut. I w opór naturalny, zwyczajny, wszelkie inne synonimy słowa "prosty" portret życia na zadupiu, takiego, że wyjazd do stolicy to jakby do innego kraju – łatwo wyjechać, a ciężko wrócić przez wstrząs kulturowy. Skromność atrakcji równa się z pustką, ziomki z trzepaka okazują się ziomami tylko dla swoich, bo…

  • Scream 7

    Scream 7

    ½

    jebcie się na cyce