13 kwietnia 2025

Pierwsza lampa zewnętrzna

    To fragment rabaty angielskiej. Posadziłam tu stare hortensje i pęcherznicę. Klon ma zasłonić ścianę domku narzędziowego, który kiedyś stanie za bukszpanem. 





    W miejscu poniżej będzie ogród warzywno-owocowy. Wybaczcie jakość zdjęć, ale mamy tyle pracy, że nie mam czasu na przeróbki. 
Pod wiatą grillową (tu, gdzie stoją te paskudne dechy) posadziłam kalinę. Jeszcze coś podosadzam. Macie pomysł na to, co będzie się z nią ładnie komponować? 





    O, i mamy wreszcie pierwszą lampę ogrodową :) Jak mnie to cieszy!! Nie będę już wieczorami wpadać w dołki 😜 



Tu, gdzie widać linki, będzie weranda. Za werandą (lewa strona na zdjęciu) posadziłam graby i leszczynę. Będzie tam też kącik różany. Wzdłuż werandy chcę zrobić kolejną rabatę, tym razem skopiowaną ze zdjęcia z albumu, o którym wspomniałam w poprzednich postach. Pokażę Wam następnym razem zdjęcie inspiracji. 

    Muszę jeszcze zaprojektować przestrzeń przed domkiem. Gdy przesadziliśmy bukszpany, które posadzili tu poprzedni właściciele ogrodu, zrobiło się bardzo pusto. Poza tym króluje tu totalna betonoza. Chcę się jej już pozbyć... 





O, tu widać miejsce pod werandę. Tam, gdzie zamurowaliśmy okno, będzie wycięty otwór pod drzwi balkonowe. Na zdjęciu wszystko wydaje się małe, a tuje z tyłu ogrodu są już naprawdę wielkie... 



 Do zobaczenia!! ❤

W poszukiwaniu inspiracji

     Kiedy przyszło mi podjąć decyzję dotyczącą tego, jakie kwiaty posadzić na angielskiej rabacie, kompletnie nie miałam pomysłu. Czy Wy, w dobie wszechobecnych zdjęć i inspiracji internetowych, też czasem czujecie taki mentlik w głowie, że ciężko Wam podjąć decyzję..? 

Ja kupiłam dwie kolumbryny  - bo inaczej nie mogę ich nazwać. Dwa albumy, jeden z domami wiejskimi, drugi - z angielskimi ogrodami. Łącznie ponad 800 stron inspiracji. To moi faworyci:








    Pierwszy raz posadziłam dalie, które uwielbiam. Nie będzie ich u mnie tyle co na zdjęciu, bo muszę się najpierw ich nauczyć. Chcę posadzić też kilka niewysokich drzew, żeby zapełnić przestrzeń ogrodu. Za namową moich cudownych, znajomych specjalistek z centrum ogrodniczego, postawię na dęby błotne green pillar i brzozy doorenbosa. Obydwa drzewa nie są wysokie i są gatunkami - w mojej ocenie - klasycznymi. Mam już w ogrodzie klon, trzy brzozy i leszczynę. Leszczynę, którą posadziłam w miejscu, które później musiałam udostępnić instalacjom - wykopaliśmy ją, a że nie mieliśmy pomysłu na jej ulokowanie, poszła na straty. Po dwóch latach jednak wykopany korzeń odbił i uznałam, że musi rosnąć w moim ogrodzie. Miejsce się znalazło ;)


    A tu dzielę się z Wami moimi perełką, przywiezioną zeszłego lata z Florencji -  kalendarz, który uwielbiam :)  






Miłego!!

Założyłam zeszyt

    Założyłam zeszyt, w którym zapisuję wszystkie ważne informacje związane z pielęgnacją ogrodu. Do tej pory pozostawiałam wszystko naturze. Kiedy jednak pojawiło się w nim wiele nowych roślin, musiałam nad tym zapanować.

    Prace w ogrodzie i na budowie ruszyły z pełną parą. Najpierw zajęliśmy się uporządkowaniem "kąta bezdomniaków", który widzicie na zdjęciu poniżej. Jest to składowisko rzeczy wszelakich, miejsce bardzo zaniedbane (bo służyło za miejsce składowania piasku etc.). W dodatku w nieszczęsnej szopie, którą odziedziczyliśmy po pani Mariannie, zarwał się dach i trzeba postawić nową. Postawimy ją w innym zakątku, a w jej miejscu postawimy kiedyś szklarnię. Na razie to odległy plan. Priorytetem jest dla nas zrobienie w domku elektryki, podłóg, schodów i pieca, żeby jesienią można było się ogrzać i coś ugotować. 
   Na zdjęciu poniżej widać pnącza - to stare winogrona, które dają przepyszne owoce. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy się zmienić miejsce budowy werandy - by ich nie przesadzać i nie stracić. Pod nimi rosły stare maliny, które w wreszcie udało mi się przesadzić w jedno miejsce. 





Niedawno, wreszcie, po kilku latach, udało nam się przesadzić borówki. Dotychczas rosły blisko lasu i słabo rodziły. Teraz ulokowaliśmy je w bardzo słonecznym miejscu. Dokupiliśmy jeszcze dwie sadzonki. W rzędzie po prawej rosną stare krzewy, a z lewej posadziłam nowe i inne owoce - dokupiłam agrest i kiwi. Posadziłam tu też starą porzeczkę po pani Mariannie (tę, którą kilka lat temu znalazłam w krzaku bukszpanu). Kiedyś będą tu też stały skrzynie na podwyższeniu, z warzywami i ziołami. 

    Nie mogę się doczekać, gdy rozwalimy tę szkaradną szopę... 😋



Cdn.

9 marca 2025

Drugie mieszkanie po remoncie

   Dzień dobry w poniedziałek :)

Wrzucam kilka zdjęć z mieszkania po remoncie. Chciałam je ciut unowocześnić, stąd powstały totalny eklektyzm ;)

    Do pokoju dziennego wstawiliśmy regał, który kupiliśmy do obecnego mieszkania, gdzie nie mógł pozostać - ze względu na drewniane, ruchome podłogi ruszał się za każdym razem, gdy ktoś koło niego przechodził.. Tu natomiast się sprawdzi, a i pasuje idealnie. 














Jeśli chcielibyście zobaczyć więcej, dajcie znać. Pamiętajcie proszę, że Wasz komentarz pojawi się po moim zatwierdzeniu. 

Szykuję się do pracy, a Wam życzę udanego poniedziałku!! 

:)

24 lutego 2025

Malowanie mebli kuchennych

        Po kilku latach kuchnia w drugim mieszkaniu wymagała odmalowania. Lata temu malowałam ją farbą 3v3, tą renowacyjną (bez szlifowania). I o tyle, o ile farba całkiem fajnie się trzyma (nadal wygląda dobrze, fronty można myć nawilżanymi chusteczkami), to jednak jest to farba tworząca gumowatą powierzchnię, której nie da się przeszlifować, by podmalować front miejscowo- tam, gdzie powstały duże przetarcia. Z farbą akrylową byłoby łatwiej - zeszlifowałabym brzegi powstałej plamy (miejsce starcia farby) i pomalowałabym tak, że nie byłoby widać, że cokolwiek było odnawiane. Jakby nie było, w malowaniu mebli mam już wieloletnie doświadczenie, które zresztą zdobywałam na własnych błędach ;)

    Tym razem odnawiając szafki postawiłam na inną farbę, zakupioną w Leroy Merlin, czy Memlę Memlę - jak kto woli ;) Ma bardzo jasny kolor łamanej, ciepłej szarości. Maluje się nią niezwykle łatwo. Ma idealną, jak dla mnie, konsystencję. Powinna stworzyć trwałą powierzchnię, nie będę więc jej lakierować. Zresztą nie ma według mnie farby, która naprawdę trzymałaby się latami w newralgicznych miejscach frontów kuchennych (pod zlewem, na froncie zmywarki, koło uchwytów lodówki). Jedyną farbą, którą kiedykolwiek stosowałam na śliskiej powierzchni, a która była naprawdę mocna, był lakier samochodowy. Jednak nie polecam stosowania - no chyba że macie możliwość stałego i intensywnego wietrzenia pomieszczenia, bo opary są bardzo uciążliwe. 



 

    Przeprowadziłam też eksperyment - z jednego frontu postanowiłam ściągnąć farbę. Gdyby poszło łatwo, pokusiłabym się o zdjęcie jej z pozostałych, by kuchnia była łatwiejsza w utrzymaniu. Do zdjęcia farby użyłam środka 3v3 (nie pamiętam nazwy, ale jeśli będziecie zainteresowani, znajdę ją). I powiem Wam tak: środek działa dość szybko. Trzyma się go od bodajże pięciu minut do dwóch godzin. Optymalnym czasem było dla mnie 45 minut - po tym czasie powstały pęcherze, które zdzierałam delikatnie drewnianą szpachelką (by nie uszkodzić powłoki frontu). I byłoby super, gdyby nie fakt, że farba w połączeniu z tym środkiem tworzy kisielowo-gumowatą, lepką substancję, którą ciężko się zmywa z powierzchni. Używałam do tego celu gąbki i ciepłej wody, jednak gąbka w minutę oblepiała się tym tałatajstwem i nie dało się jej doczyścić. Dodatkowo preparat ma baaardzo intensywny, nieprzyjemny zapach. To wszystko zaważyło na decyzji - postanowiłam kuchnię po prostu pomalować. 

Żałuję, że tak trudna była praca z tą konsystencją, bo efekt był piękny - mój front wyglądał jak nowy, jakby w ogóle nie był nigdy malowany. Nie uszkodziłam oryginalnego lakieru. Naprawdę byłam zdumiona, że dało się całkowicie i bez szkody dla frontu zdjąć farbę. 

A Wy macie jakieś doświadczenia z malowaniem mebli bez szlifowania? Jestem bardzo ciekawa. 

Życzę Wam dobrego wieczoru!! :)

♥🖤♥

23 lutego 2025

Końcówka remontu i odświeżenie mebli kuchennych

     Witajcie!! 

Remont drugiego mieszkania dobiega końca. Nie obyło się bez "poślizgu" (tydzień czekaliśmy na docięcie tafli luster z Ikei, a to dlatego, że najpierw pani szklarz źle zrozumiała mój projekt, a później ja sama źle wyrysowałam szablon 🙈), ale to nic. Mieszkanie wygląda zupełnie inaczej i naprawdę dobrze. 





Zmiany polegały głównie na odświeżeniu mieszkania i dodaniu elementów wykończeniowych, w tym sztukaterii. Pięknie uzupełniła przestrzeń między ścianami a sufitem.
Powiem Wam, że odkąd zaczęłam montować sztukaterię w obecnym mieszkaniu, wnętrza bez niej wydają mi się niepełne. 

Może pamiętacie, w starym mieszkaniu na suficie mamy zamontowane belki. Postanowiłam i je wykończyć drobnym elementem sztukateryjnym - podporą w postaci zdobnego kroksztynu.







    Wieczorem napiszę o tym jak sprawdziła mi się do odmalowania mebli kuchennych ta farba: 





Do zobaczenia wieczorem!!

♥🖤♥


15 lutego 2025

Nadrabiam zaległości

     Nie będę pisać, że wracam na dobre, ale.. mam nadzieję, że tak właśnie będzie ;)


Za mną bardzo trudny czas. Strata mamy, z którą łączyła mnie bardzo silna więź, to istny hardkor. Ale trzeba to przejść i żyć dalej. Najlepiej i najpiękniej jak się da. 


    Brakuje mi pisania. BARDZO. Jest to wspaniała forma pamiętnika, powroty do którego powodują szybsze bicie serca. I o to właśnie chodzi.

Ominęło Was, nas, trochę. Będę zatem wracać do fajnych chwil i będę dzielić się swoimi refleksjami. 

Nie będę pisać o planach, bo los bywa przewrotny. Rok temu mieliśmy "pociągnąć" budowę, jednak życie napisało swój scenariusz. Widocznie tak miało być.


    Tak w ogóle co u mnie..? 

Za nami studniówka Julki. Tak, mam w domu maturzystkę. To już ten czas, gdy często jej nie ma w domu, bo zaczyna mieć swoje życie. Moment wyprowadzki na studia na pewno nie będzie łatwy, zatem muszę mieć jakieś zajęcie ;) Ona już jest jedną nogą "na swoim", urządzając w myślach swój przyszły, nowy dom. My jej kibicujemy z całego serca i wspieramy jak tylko się da. Ostatnio odnalazła nową pasję - jazdę konną. Wiąże z nią też swoją przyszłość. Fajnie :)


    W mieszkaniu kamienicznym na razie nie wprowadzamy żadnych zmian. Musimy zająć się domkiem, a poza tym przyszło nam wyremontować nasze drugie mieszkanie - to, które znacie z magazynów czy telewizji. Pokażę Wam efekt prac, które wykonaliśmy we dwójkę. 

    Aby mieszkanie było łatwiejsze w utrzymaniu, zdjęliśmy tapety. Po kilku latach użytkowania gdzieniegdzie się poodklejały czy porozchodziły na łączeniach. Ściany będą pomalowane na biało. Podłoga również wymaga wymiany, żeby więc nieco ocieplić wnętrze, wymieniamy ją na taką w kolorze ciepłego dębu. Chcę nieco zmienić wystrój saloniku i nadać mu francuskiego klimatu. Moja miłość do francuskich wnętrz nie ustaje od lat, podobnie jak zamiłowanie do wnętrz dworskich czy pałacowych. 







    Poza wymianą podłogi, będę odnawiać okna (drewniane) i odmalowywać kuchenne meble. 
Musimy też wymienić dwoje drzwi - to najgorsza inwestycja na przestrzeni lat. Już po upłynięciu dwóch lat gwarancji zaczęła pękać okleina na drzwiach. Jesteśmy ogromnie zawiedzeni ich jakością, absolutnie nieadekwatną do ceny - około dziesięciu lat temu kosztowały około 1500zł za sztukę. Spójrzcie jak wyglądają obecnie..




Te białe paski to okleina meblowa, którą łatane były największe odpryski.



I to wcale nie tak, że okleina odpadła od wilgoci etc. Również w drzwiach do mniejszego pokoju okleina odeszła. Ponadto drzwi zrobiły się dosłownie żółte. 



Tapety zdejmujemy również w przedpokoju. Ściany pomalowane będą na biało. Wykorzystam tu też sztukaterię, która pozostała nam po wykończeniu mojej pracowni. Poniżej widać salon bez tapet..





Do salonu wstawimy kominek elektryczny, nad którym chcemy zrobić duże lustro. Wstawimy regał metalowy i stary stół barwy, ten mojego projektu. 


    Wkrótce wrócę z kolejnymi zdjęciami. Napiszę też o tym, jak sprawdzają się malowane meble - jeśli czytacie mnie od dłuższego czasu wiecie, że malowałam je farbą 3v3 (bez szlifowania). 

Do zobaczenia!!


♥🖤♥












1 sierpnia 2024

Działamy.

 - Zbyszek pytał mnie ostatnio, co oznacza ten znaczek na naszym samochodzie. („9 i 3/4”)

- I co mu powiedziałeś? 

- No powiedziałem co on oznacza, bo Zbysiu myślał, że może to jakiś symbol religijny czy coś.. Bo wiesz, ludzie naklejają takie na auta. 

- Eeee…. Było powiedzieć, że tak!! Że jesteśmy no nie wiem.. członkami..sekty Harypoterian.. o..!!

- Eh, już po ptakach. 

-Tata, można było coś nawymyślać… Eeeej… tyle możliwości zaprzepaśćniętych…

🤣


Wracam.

   Tegoroczne wakacje ze względu na moją osobistą sytuację to istny bieg. Trochę przytłoczyła mnie ilość spraw do załatwienia… Ale dam radę, jak zawsze. Muszę. 



   Powoli porządkujemy teren wokół domku. Za jakiś czas będziemy rozbijać beton, którym uścielony jest cały plac przed domkiem. Nie lubię tego. Choć ma niewątpliwe zalety- na przykład taką, z można przed domem chodzić w szpilkach (gdy przyjeżdżam od razu po pracy), to jednak betonoza jest nie dla nas. My chcemy klimatu sielskiego. Będą więc nasadzenia, trawa i kamyczki. 

   Niedawno posadziliśmy drzewo - klon o brązowych liściach. To będzie takie drzewko, które będzie drzewem maminym. Tak chciałam. Chcę jeszcze posadzić kilka róż w kolorze herbacianym, ale to już chyba w przyszłym roku. 

   

To ów beton:

 

Ja chciałabym, by krzewy jakieś rosły tuż pod murami domu, by go ładnie okalały. Może kiedyś posadzę kokornak..  Dalej mogą być już chodniki. 

A tak wygląda domek obecnie… 


Śmieszny jest jeszcze. 
Kolejnym etapem budowy będzie umieszczenie na frontowej ścianie belek podporowych. Dom jest remontowany, a nie budowany na nowo, dlatego trzeba go wzmocnić, bo ściany są bardzo cienkie. 

Jest tu tyle pracy, że właściwie nie wiadomo, od czego teraz zacząć 😉 
Słupy ceglane postawiliśmy pod lampy. Póki co osłoniliśmy je profesjonalnymi osłonami… 😅 

   Do zobaczenia wkrótce!! 

K.


9 lipca 2024

Jestem, ale jakby mnie nie było..

 .......


 Straciłam Mamę. 


    Ostatni miesiąc był dla mnie totalnie nierealny. Czuję się nadal, jakbym żyła we śnie, lewitowała gdzieś między światami - tym, który znam i który Był Zawsze i tym, który jest dla mnie nowy, zupełnie obcy. 

    To dla mnie też czas refleksji, wspomnień, podsumowań, wniosków. Jest szalenie trudny.  

Wrócę tu do Was niebawem, 

pozwólcie jednak, że jeszcze chwilkę pomilczę i popłaczę……. 

4 czerwca 2024

Wracam do pisania

     Witajcie po długiej przerwie. 

:)

Bardzo stęskniłam się za pisaniem, kontaktem z Wami, moimi czytelnikami. Był pomysł na kanał na YT, ale dla mnie to chyba nie to samo. Blogowanie ma jednak swój klimat. Ja zaś wolę siebie piszącą, niż gadającą do ekranu telefonu czy innego ustrojstwa ;) Może kiedyś..nie wiem, nie wykluczam. Teraz pragnę pisać.


    U mnie wiele się zmieniło. Córkę mam już dorosłą, choć czasem zmusza mnie do tego, bym balansowała pomiędzy traktowaniem jej jak dojrzałej kobietki, a jeszcze małego dzieciaczka. Fajne to.

Wróciłam do zawodu pedagoga, chyba już na dobre. To daje mi stabilizację, której brakowało mi jednak przy prowadzeniu własnej działalności czy pracy dla redakcji. Choć za tym ostatnim jednak też tęsknię. Dzięki zleceniom na reportaże zwiedziłam wiele wspaniałych miejsc, poznałam fantastycznych ludzi. Może odnowię kontakty po latach... .

    Nasze marzenia o własnym domku nabierają kształtu. Domek już stoi, ma okna i dach. Ma też drzwi wejściowe. Czeka nas cała reszta, ale powiem Wam, że doceniam teraz budowanie "na raty". To pozwoliło mi dobrze przemyśleć pewne kwestie związane z zagospodarowaniem przestrzeni czy własnych potrzeb. Ostatnio spotkałam się z koleżanką - u której zresztą spędziłam całkiem fajne chwile popijając herbatę pod drzewem wiśniowym - i ona uświadomiła mi, że to już ten czas, gdy planując budowę domu myślisz o starości i ewentualnych trudnościach zdrowotnych. Że być może będzie trzeba budować bez barier architektonicznych... . Tak, to chyba już ten czas. 

Niedawno idąc do pracy mijałam dziewczynę, właściwie młodą kobietę, szła z mężczyzną. Powiedziała mi "dzień dobry", a ja pomyślałam sobie, że wypuściłam już spod swoich szkolnych skrzydeł dzieciaki, które dziś już zakładają własne rodziny, budują własne życie. Stara się poczułam, ale to było też miłe ;)

    Szykuję się do wyjścia z domu, ale wrócę do Was szybciutko ;)

Miłego dnia!!

26 stycznia 2023

Żeby nie było :)

     Kochani, żyję. Żeby nie było ;) 

Póki co nie mam co wrzucić, bo budowa stanęła na zimę, a w środku domku nie ma co robić, bo dach jeszcze nie zakryty.

Postanowiłam się do Was odezwać, bo widzę, że wciąż tu zaglądacie. Ba, odwiedziny mamy w tysiącach odsłon, co mnie OGROMNIE zaskakuje i jeszcze bardziej cieszy :)


    Ze stałymi postami wrócę wkrótce, gdy zima odpuści i zaczniemy ponownie prace na wsi.

A co obecnie u mnie..? Cóż... Moja córka dziś idzie na Studniówkę. Tak :) Ważny dzień.

Mnie zajmuje praca, remontowanie mieszkania w mieście i zwyczajne, dziewczyńskie sprawy ;)


Piszcie proszę, jeśli macie ochotę. 

Pamiętajcie, że mam włączoną moderację komentarzy (zasypują mnie oferty biur nieruchomości, a że cenię sobie uczciwą współpracę, nie pozwalam na wrzucanie mi tu wszystkiego).

Zapraszam Was też do kontaktu mailowego.


Ściskam Was mocno!!

K.

17 października 2022

Kawałek dachu

     Ostatnimi czasy nie wiem w co ręce wsadzić. Nogi też. I co do całej reszty mam podobny dylemat ;)

Cierpię na chroniczny brak czasu, dopadło mnie okropne zmęczenie. Podupadłam zdrowotnie dosłownie z dnia na dzień. Zapadła więc decyzja - wyjazd na krótki urlop. Góry, spacery na łonie przyrody, masaże. Tego mi było trzeba.








W weekend zajmowały nas wędrówki, mnie zaś w szczególności podglądanie cudzych domów... ;)




Nic na to nie poradzę, że tak bardzo lubię zaglądać za cudze płoty. Przy okazji wyobrażam sobie nasz domek w przyszłości, otoczony wysokimi choinkami. Lubię, gdy wokół domu jest "ciasno" - gdy dom zatopiony jest w gąszczu zarośli. Swoich się musiałam pozbyć, gdyż przeszkadzały w remoncie. Kiedyś jednak posadzę tu drzewka, drzewa, krzewy. 

Przesadziliśmy stary winogron. Rósł tuż przy froncie. Pozostał po nim kawałek ziemi, w którym kiedyś posadzę jakieś drzewko, albo pnącze. 

To wszystko jest jeszcze dalekim planem.

Domek zaczyna mieć dach. Na razie wygląda dziwnie. Dach jest znacznie wysunięty po bokach. Z czasem proporcje powinny się wyrównać, bo będziemy ocieplać mury grubym styropianem...



















Chłopaki spieszą się z tym dachem. Czas i pogoda gonią jak szalone. 

Po pokryciu dachu przyjdzie czas na wylanie podestu przed frontem i zrobienie szachulca na frontowej ścianie. 


A mnie stuknęła czterdziestka. Jestem stara, wielka jak trzydrzwiowa szafa, ale... Szczęśliwa 😄




25 września 2022

Mamy już kształt ;)

    Dziś pojechaliśmy na wieś - widziałam domek po kilkunastu dniach od ostatniej wizyty. Niestety, początek roku szkolnego to istne szaleństwo i nie miałam możliwości jeździć z chłopakami na budowę. 
Wzruszyłam się dzisiaj, gdy zobaczyłam chatynkę. Teraz już naprawdę przypomina dom :) 
Stoi na starych fundamentach i nie jest rozbudowany, ale samo podwyższenie ścian spowodowało, że wydaje się o wiele większy. 






    Chłopaki stale robią przymiarki i wysyłają mi zdjęcia. Czasem dzwonią, żebym pomogła im w podjęciu decyzji - na jakiej wysokości zrobić okno, jak duży skos ma mieć dach.. 
Podczas odbudowy bocznych ścian okazało się, że zabrakło pustaków. Trzeba było po raz kolejny dokupić, więc płyniemy już finansowo, że aż miło... ;|)) Ale wyjścia za bardzo nie było, więc nie ma nad czym rozprawiać.
 
Na zdjęciu poniżej widać jakich zmian dokonaliśmy. Dom ma cały czas tę samą bryłę zewnętrzną. Podnieśliśmy tylko tylną ścianę tak, by można było na niej oprzeć krokwie. Nie było możliwości zrobienia dachu łamanego, jak wcześniej, gdyż ściany domku są za cienkie, by utrzymać masywne belki.
























 

    Prace się przeciągają, jednak teraz widzę, jak wiele udało się już zrobić. Moi panowie są naprawdę niesamowici :))

Wciągnęli już na górę belkę szczytową. Kolejnym krokiem będzie wyrównywanie bocznych ścian, a później już będą montowane krokwie.


Idę wstawić do pieca ryż z jabłkami i cynamonem.

Do zobaczenia następnym razem!!

❤❤

11 września 2022

Intensywny początek roku szkolnego i kolejny etap budowy

 Witajcie, kochani!!

Dzieje się u mnie... :))) 

Zaczęłam pracę na nowym, wymarzonym stanowisku. W dodatku wygląda na to, że wreszcie zakotwiczyłam się na dobre :) Mam sporo obowiązków, uczę się na nowo, przesiaduję w pracy niemalże do wieczora, ale... to jest praca, którą kocham. W dodatku mamy naprawdę świetny zespół, miło więc było wrócić do pracy po wakacjach.


Na budowie też zmiany...





Zrywany jest stary styropian. Mury pną się do góry - zamierzamy podnieść domek do wysokości 5 metrów. 

Chłopcy wycięli otwór pod drzwi balkonowe. Otwory pod górne okna jeszcze są takie, jakie zastaliśmy. Będziemy je przenosić, gdy nadbudujemy górę.


Odebraliśmy już belki na dach. 

Przetransportowano je tirem. Żeby przenieść palety z drewnem, trzeba było uruchomić dźwig, a żeby go uruchomić, kierowca musiał (wybaczcie, nie znam fachowej nazwy) rozsunąć dodatkową podporę. I tu pojawił się problem - nie było którędy ją wsunąć. Panowie rozmyślali drapiąc się po głowach niczym Sąsiedzi, a ja wymyśliłam - w ogrodzeniu z bukszpanu była mała przerwa, zaproponowałam, by wycięli w tym miejscu płot ;)  Tak też zrobili... 😂








Kto się zajął łataniem płotu po przeniesieniu drewna, mówić raczej nie trzeba... 😂😂😂




 

Na ścianach leżą już belki stropowe.

Pomalowaliśmy je bejcą w kolorze ciemnego orzecha. Chciałabym, by sufity były w kolorze ciemnego drzewa. 

Belki leżą nad kuchnią. Na nich będzie podłoga i sypialnia (antresola). Reszta domu będzie otwartą przestrzenią. Drzwi widoczne na zdjęciu poniżej będą prowadziły do łazienki. 






Kolejnym etapem będzie nadbudowanie ściany frontowej i tylnej domku oraz ścian bocznych. Trzymajcie ze mną kciuki za pogodę. W sobotę musieliśmy wiać z budowy, bo lał deszcz. Lał na wsi. W mieście było słonecznie i sucho. 

...

❤❤


Udostępnij