KOMENTARZE HISTORYCZNE
GRZEGORZ WOŁK, IPN
INTERNOWANIE
DZIAŁACZ Y OPOZ YCJI
W STANIE WOJENNYM
Do wprowadzenia stanu wojennego władze przygotowywały się
niezwykle skrupulatnie. Tworzono listy osób przeznaczonych do internowania, z których najstarsza pochodzi z 28 października 1980 r.,
czyli z ponad roku przed ogłoszeniem stanu wojennego. Internowanie
działaczy „Solidarności” i opozycji było jedną z najpoważniejszych
operacji stanu wojennego. Nie była to akcja jednorazowa, przeprowadzano je przez cały rok 1982.
Na listach osób przeznaczonych do internowania umieszczano nazwiska działaczy „Solidarności” (w tym również rolniczej), opozycjonistów z KOR, KPN, ROPCiO i innych organizacji niezależnych, zwalczanych przez władze1. Mało znanym faktem jest to, że obserwowano
i weryfikowano również służby mundurowe, w tym... strażników więziennych. Tak stało się
m.in. w Zakładzie Karnym w Uhercach, który przez prawie cały 1982 r. pełnił funkcję ośrodka odosobnienia dla internowanych opozycjonistów. Odwiedzający go w październiku 1981 r.
funkcjonariusz SB, po rozmowie z miejscowym komendantem, sporządził listę „nieprawomyślnych” funkcjonariuszy służby więziennej, tak ją uzasadniając: „Są to osoby, które ze względu na
prezentowane przez siebie poglądy, stosunek do aktualnych przemian społeczno-politycznych,
powiązania rodzinne bądź towarzyskie z aktywistami »Solidarności« stwarzają uzasadnione
obawy co do lojalności wobec przełożonych, wywierać mogą szkodliwy, destrukcyjny wpływ
na pozostałych funkcjonariuszy więziennictwa i zakłócać stan dyscypliny”2. Nie ma powodów,
by wątpić, że podobne praktyki miały miejsce w innych ośrodkach odosobnienia.
Noc generała
Przeprowadzona w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. akcja internowań okazała się pełnym
sukcesem reżimu. Zatrzymano większość składu obradującej w Gdańsku Komisji Krajowej
NSZZ „Solidarność”, a na terenie kraju zdecydowaną większość przewidzianych do internowania osób. Pierwszej nocy było ich ponad 3 tys.; w pierwszym tygodniu wojny „polsko-jaruzelskiej” zamknięto ponad 5 tys. osób (w tym ponad 300 kobiet). Tylko nielicznym udało
się uniknąć internowania. Ukrywali się m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan
Lis i kilkunastu działaczy lokalnych. To właśnie te osoby często bywały twórcami pierwszych
podziemnych struktur opozycyjnych3.
Stan wojenny w dokumentach władz PRL (1980–1983), oprac. B. Kopka, G. Majchrzak, Warszawa 2001, s. 13.
2
AIPN Rz, 060/436, t. 1, Notatka służbowa, 17 X 1981 r., k. 35–35v.
3
Solidarność podziemna 1981–1989, red. A. Friszke, Warszawa 2006, passim; H. Dominiczak,
Organy bezpieczeństwa PRL 1944–1990. Rozwój i działalność w świetle dokumentów MSW, Warszawa 1997, s. 354; J. Holzer, K. Leski, Solidarność w podziemiu, Łódź 1990, s. 30 i nast.
1
80
Fot. T. Bigos
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Ośrodek odosobnienia w Zakładzie Karnym w Uhercach
„16 XII 1981 – Nie zapomnimy KWK Wujek”
81
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Fot. T. Bigos
„Solidarność” była wolna nawet w celi więziennej
Większość zatrzymań miała dramatyczny przebieg i niejednokrotnie brutalny charakter. Michał Żurek, jeden z działaczy związkowych w Krakowie (związany jednocześnie z KPN), tak
wspominał „swój 13 grudnia”: „O pierwszej w nocy zaczęła dobijać się milicja. Nie wpuściłem
ich do środka. [...] Początkowo próbowali wyłamać drzwi łyżkami samochodowymi, ale nie
udało się. Musieli więc jechać po łomy i kilofy. Żona cały czas krzyczała przez okno, że bandyci
i złodzieje się włamują. Dzięki temu paru znajomych, którzy zobaczyli milicję, zdołało uciec.
Minęło przeszło trzy godziny, zanim wdarli się do środka i mnie zabrali. Dostałem tylko raz kolbą między łopatki”4. Wspomnienia innych internowanych często brzmią podobnie. Znajdziemy
w nich opisy wyłamywania przez milicjantów drzwi, zastraszania i bicia (również członków
rodzin), demolowania mieszkań, opowieści o pozostawionych bez opieki dzieciach.
Następnie zatrzymanych przewożono do komend MO. O ile milicjanci uczestniczący
w nocnych zatrzymaniach zachowywali się różnie (zdarzały się nawet przypadki odmowy
przeprowadzenia internowań), o tyle biorący udział w akcji „Jodła” funkcjonariusze SB nie
mieli żadnych skrupułów. Powszechnie stosowali metodę zastraszania. Esbecy mówili internowanym, że pojadą „na białe niedźwiedzie”, czyli na Syberię. Niemal każdy transport
kierowany na wschód wzbudzał strach. Więzienne samochody nie miały okien i często cel
podróży nie był znany przed dotarciem na miejsce5.
4
Stan wojenny w Małopolsce w relacjach świadków, oprac. Z. Solak, J. Szarek, Kraków 2001,
s. 141.
5
A. Paczkowski, Wojna polsko-jaruzelska. Stan wojenny w Polsce 13 XII 1981–22 VII 1983, Warszawa 2006, s. 90–93; Internowałem, „Życie Przemyskie” 1989, nr 50, s. 7; G. Wołk, Na białe niedź-
82
Fot. T. Bigos
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Rysunek w celi członka KPN
W „internacie”
Wszystkie internowane osoby trafiły do tzw. ośrodków odosobnienia. Początkowo było
to 46 jednostek; a według danych CZZK do końca 1982 r. utworzono ich 52, ale z pewnością było ich więcej (według wstępnych obliczeń Grzegorza Majchrzaka nawet 67). Były
to w zdecydowanej większości pawilony więzienne, przemianowane jedynie z nazwy na
ośrodki odosobnienia. Powszechny był zwyczaj, że naczelnik miejscowego zakładu karnego zostawał jednocześnie komendantem ośrodka odosobnienia. Tylko nieliczne „internaty”
zlokalizowano w ośrodkach wczasowych. Warunki bytowe były tam zdecydowanie lepsze
od więziennych6.
Internowane kobiety trafiły do Gołdapi, a wybrani intelektualiści i doradcy „Solidarności”
do wojskowego ośrodka wczasowego w Jaworzu. Odrębny status uzyskali Lech Wałęsa i Jan
Kułaj, czyli przewodniczący „Solidarności” i „Solidarności” rolników. Byli oni przez ekipę
gen. Jaruzelskiego traktowani jak więźniowie stanu. Odizolowano ich i przebywali „pod opieką” funkcjonariuszy Samodzielnej Grupy Ochronnej Biura Ochrony Rządu.
W pozostałych ośrodkach odosobnienia panowały gorsze warunki. W jednym z lepiej
ocenianych przez władze więzienne internowani zastali taki oto obraz: „zostaliśmy umieszczeni w brudnych celach [...] i niemiłosiernie zimnych. Byli wśród nas ludzie chorzy, którym
wiedzie, „Nasz Przemyśl” 2007, nr 2, s. 9; idem, Ośrodki odosobnienia w Polsce południowo-wschodniej (1981–1982), Rzeszów 2009, s. 20–24.
6
G. Wołk, Ośrodki odosobnienia dla internowanych [w:] Encyklopedia Solidarności. Opozycja
w PRL 1976–1989, t. 1, red. nacz. M. Łątkowska, Warszawa 2010, s. 338.
83
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Fot. T. Bigos
Cela Leszka Waliszewskiego
nie pozwolono zabrać żadnych leków [...]. Noce spędzaliśmy w celach, w których temperatura nie przekraczała 7 stopni, śpiąc w ubraniach pod dwoma kocami [...] na nasze żądanie ludzkiego traktowania zorganizowano demonstrację siły”7. Ta grupa i tak mogła mówić
o szczęściu. W marcu 1982 r. w ośrodku odosobnienia w Iławie internowani domagający się
przestrzegania przysługujących im praw zostali przez strażników pobici. Wcześniej, 13 lutego 1982 r., podobny los spotkał grupę około 40 osób w ośrodku odosobnienia w Wierzchowie Pomorskim. Za zdemontowanie podsłuchów w celach urządzono im regularne „ścieżki
zdrowia”. W sierpniu 1982 r. w Kwidzynie brutalnie pobito kilkudziesięciu internowanych
domagających się widzeń z rodzinami, część z nich przypłaciła to trwałym kalectwem8.
Na szczęście w większości pozostałych ośrodków nie dochodziło do takich incydentów.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że bardzo wiele zależało od komendanta danej placówki
i zasad, jakie wprowadził w traktowaniu internowanych. Z czasem warunki pobytu ulegały poprawie. Internowanym umożliwiono wzajemny kontakt (wcześniej cele były zamknięte), strażnicy „odpuszczali” im wiele obostrzeń, którym podlegali więźniowie. Intensywnie
rozwijało się życie kulturalne. Powszechne były wykłady samokształceniowe, co nie dziwi,
biorąc pod uwagę fakt internowania wielu nauczycieli akademickich, intelektualistów czy
osób zaangażowanych w obronę praw człowieka. Tam też drukowano prasę niezależną, którą kolportowano między celami oraz przemycano na zewnątrz. Internowani, wykorzystując
W. Zabłocki, Stan wojenny w Małopolsce, Kraków 1994, s. 128–129.
Zob. Kwidzyn. W niewoli brata mego… Stan wojenny – wspomnienia, refleksje, oceny, oprac.
B.K. Gołąb, W. Kałudziński, Olsztyn 2005; Internowani w Iławie (1981–1982), zebrał i oprac. W. Kałudziński, Olsztyn 2006; M. Stankiewicz, Bili internowanych, staną przed sądem, „Rzeczpospolita”,
23 IX 2008, s. A28.
7
8
84
Fot. T. Bigos
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Internowani uczcili drugą rocznicę podpisania porozumień sierpniowych
dostępne w więzieniu materiały, tworzyli tzw. fajanse, czyli różnego rodzaju obrazy, rzeźby
(głównie o charakterze patriotycznym i religijnym). Często organizowano protesty, w tym
również głodowe. Żądano zniesienia stanu wojennego i wypuszczenia więźniów politycznych, ale również walczono o bardziej doraźne sprawy, chociażby umożliwienie posługi religijnej, widzeń z bliskimi, opieki lekarskiej nad chorymi współwięźniami9.
Internowanie bez wątpienia było jedną z najpoważniejszych represji stosowanych w stanie wojennym. Często obejmowano nim jedynych żywicieli rodziny, którzy pozostawiali
w domu małoletnie dzieci, niepracujących małżonków, a po wyjściu sami mieli problemy ze
znalezieniem pracy.
Z pomocą internowanym pospieszył Kościół katolicki oraz międzynarodowe organizacje humanitarne (głównie Międzynarodowa Komisja Czerwonego Krzyża). Księża, chcąc
udzielać posługi religijnej pośród internowanych, spontanicznie zaczęli zgłaszać się do władz
ośrodków odosobnienia. Pierwsze Msze odbyły się w Boże Narodzenie 1981 r. Wcześniej,
bo 17 grudnia, powstał Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich
Rodzinom. Księża okazali się również idealnymi pośrednikami w przekazywaniu informacji
oraz napływającej do Polski szerokim strumieniem pomocy materialnej. Władze komunistyczne podchodziły do takiej działalności z nieufnością, ale nie były w stanie jej zablokować.
Generalnie starano się działać wedle wytycznych gen. Czesława Kiszczaka: „W zamian [za
zgodę na wizyty – G.W.] należy pozyskiwać biskupów do działań wpływających na uspokojenie nastrojów, pogłębianie ładu i porządku publicznego”10.
Zob. G. Wołk, Ośrodki odosobnienia w Polsce południowo-wschodniej…, s. 95 i nast.
AIPN Rz, 060/436, t. 2, Szyfrogram ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka do
wszystkich komendantów ośrodków odosobnienia, 27 XII 1981 r., k. 65.
9
10
85
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Towarzysz Gierek i jego ekipa
Internowanie Edwarda Gierka, byłego I sekretarza KC PZPR, było jedną z najbardziej zaskakujących decyzji związanych z wprowadzeniem stanu wojennego. Sam Gierek tak wspominał moment swojego zatrzymania: „W mroźną zimową noc z 12 na 13 grudnia wkroczyli
do mego domu milicjanci wraz z oficerem. Obudzili mnie, waląc pięściami w drzwi. Żona,
gdy zorientowała się, że chcą mnie zabrać, zadbała o ciepłą bieliznę i ciepłe ubranie dla
mnie. Trwało to jednak niezbyt długo, cały czas byłem bowiem poganiany. Ledwie tylko
ubrałem się, zapakowano mnie do samochodu i zawieziono do komendy miasta, do budynku,
z którego w swoim czasie chciałem zrobić hotel. Po kilku minutach zaczęli przyjeżdżać inni
towarzysze, następni przestępcy niebezpieczni dla państwa”11.
Łącznie zatrzymano 36 prominentnych działaczy partyjnych związanych z Gierkiem, w tym
m.in. byłych premierów Piotra Jaroszewicza i Edwarda Babiucha oraz członka Biura Politycznego KC PZPR Józefa Grudnia. Całą grupę trzymano w miejscowości Głębokie koło Drawska,
następnie w Promniku. Zarzuty ówczesnego kierownictwa partyjnego w stosunku do tej grupy
w jednej z broszur propagandowych precyzował funkcjonariusz Zarządu Polityczno-Wychowawczego MSW: „Członkowie partii podnoszą wobec nich zarzut, iż doprowadzili do odstępstw
od socjalizmu, wyrządzając niepowetowane straty tej idei. W powszechnym odczuciu społecznym ukaranie ich jest wyznacznikiem wiarygodności działania Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i Partii”12. Nie bez znaczenia był wątek nadużyć finansowych: „[...] w przekonaniu
ludzi pracy, ponoszą oni odpowiedzialność za cały szereg niewłaściwych decyzji państwowych,
wykraczających daleko poza dające się usprawiedliwić granice błędu”13.
Warunki panujące w ośrodku należały do dobrych, a uwięzionych „towarzyszy” traktowano na ogół zdecydowanie lepiej niż „ekstremę”. A jednak internowanie musiało być dla nich
szokiem. Mimo odsunięcia większości z nich od piastowania ważnych funkcji w państwie,
w dalszym ciągu identyfikowali się z peerelem i „socjalizmem”, który sami wprowadzali.
Fakt ich internowania został wykorzystany przez władze głównie w sferze propagandy. Andrzej Paczkowski zauważa: „Izolacja »prominentów« i ogłoszenie tego jednocześnie z listami
internowanych »kontrrewolucjonistów« było kompletnym zaskoczeniem dla opinii społecznej, dosyć dobrze komponowało się z niektórymi elementami obecnymi w propagandzie rządowej już od sierpnia 1980 r.: wskazywaniem kozłów ofiarnych i wpajaniem przekonania,
że przyczyną kryzysu są błędy – a nawet przestępstwa – konkretnych ludzi władzy, nie zaś
system. Izolowanie tych ludzi miało też dodatkowo uzasadnić internowanie działaczy »Solidarności« oraz stworzyć władzy możliwość przedstawiania się jako rządy sprawiedliwsze
i tępiące zło bez względu na to, kto je wyrządził. Decyzja o internowaniu »prominentów«
była, bez wątpienia, cynicznym chwytem socjotechnicznym, szytym może zbyt grubymi nićmi [...] po pewnym czasie, gdy minął efekt propagandowy, okazała się niewygodna czy nawet krępująca dla ekipy gen. Jaruzelskiego”14. Planowany proces Edwarda Gierka nie został
przeprowadzony, aczkolwiek zachowany w archiwum IPN projekt aktu oskarżenia15 jasno
J. Rolicki, Edward Gierek: Przerwana dekada. Wywiad rzeka, Warszawa 1990, s. 247.
AIPN, 1585/6361, Tezowa informacja polityczno-operacyjna za okres 13.12.1981 – 1.04.1982 r.,
k. 23–24.
13
Ibidem.
14
A. Paczkowski, op. cit., s. 97–98.
15
P. Gontarczyk, Projekt aktu oskarżenia przeciwko Edwardowi Gierkowi. Przyczynek do obrazu
funkcjonowania elit politycznych PRL, „Glaukopis” 2007–2008, nr 9–10, s. 378–388.
11
12
86
Służba Bezpieczeństwa zawsze czujna
Warto pamiętać, że funkcjonariusze SB w ośrodkach odosobnienia przez cały czas prowadzili swoje „gry operacyjne”. Metody były różne: podsłuchy w celach, skłócanie współwięźniów, wprowadzanie tajnych współpracowników do cel, werbowanie nowej agentury. Praca
bezpieki była o tyle łatwiejsza, że wśród grona internowanych działaczy znaleźli się oddani
współpracownicy reżimu. W wielu przypadkach nie możemy tutaj mówić o niewinnych ofiarach. Przykładowo po spotkaniu z Bernardem Koleśnikiem (TW „Marek Walicki”) ppor. Andrzej
Anklewicz notował: „TW jest zadowolony, że siedzi. Uważa, że działa to na jego korzyść”17.
Do tej pory prowadzono stosunkowo niewiele badań nad liczbą internowanych agentów
SB, nie ulega jednak wątpliwości, że takie sytuacje nie należały do rzadkości. Bezpieka chciała zapewne w ten sposób uzyskać kilka ważnych (z jej perspektywy) efektów: uwiarygodnić
swoich informatorów w danym środowisku, a także uzyskać przez to dopływ informacji oraz
wpływ na inwigilowane środowiska. Niestety, zagadnienie funkcjonowania SB w ośrodkach
odosobnienia nie zostało w sposób należyty zbadany, stąd trudno wyciągać bardziej zdecydowane wnioski. Warto jednak pamiętać, że wraz z autentycznymi działaczami związkowymi
i opozycyjnymi siedzieli w celach konfidenci, których działalność była przez SB wysoko
ceniona. Wymienić by można tutaj m.in. wspomnianego Bernarda Koleśnika, Lesława Maleszkę czy Krzysztofa Gąsiorowskiego.
Wiadomo, że w pierwszym miesiącu stanu wojennego SB pozyskała do współpracy 866
internowanych, z czego 723 w charakterze tajnych współpracowników, 140 kontaktów operacyjnych oraz 3 konsultantów. Efektywność pozyskań przez SB była w tym czasie bardzo wysoka. Z przytaczanego dokumentu wynika, że pozyskanie 866 osobowych źródeł informacji
(OZI) było efektem przeprowadzenia przez esbeków 1045 tzw. dialogów operacyjnych; innymi słowy, 90 proc. takich „dialogów” kończyło się – według funkcjonariusza SB – sukcesem.
Ponadto w tym samym czasie SB założyła 650 spraw ewidencji operacyjnej dotyczących
osób objętych akcją „Klon” (podejrzewane o „wrogą” działalność)18.
Późniejszy okres nie był dla esbeków aż tak dobry. Do końca maja 1982 r. przytaczane
liczby wzrosły, ale już nie w tak lawinowym tempie. Założono 1281 spraw operacyjnych
oraz pozyskano do współpracy 1419 internowanych (1143 TW, 271 KO i 5 konsultantów)19.
Wydaje się, że przez kolejne miesiące liczby te znacząco nie wzrosły, aczkolwiek trzeba sobie uzmysłowić, że esbecy zakwalifikowali około 15 proc. internowanych jako swoje osobowe źródła informacji. Do liczb tych należy pochodzić jednak ostrożnie. Warunki istniejące
w „internacie” (izolacja, tęsknota za rodziną, stan niepewności, niekiedy stany depresyjne
itp.) sprzyjały deklaracjom o współpracy, a esbecy skrzętnie wykorzystywali chwile słabości.
Jednak pozyskania w warunkach ekstremalnych, a takimi były ośrodki odosobnienia, rzadko
owocowały naprawdę cennymi werbunkami. Część internowanych, gdy tylko opuściła ośrodek odosobnienia, nie podejmowała dalszych kontaktów z SB.
Zob. D. Wilczak, Sekretarze na spacerniaku, „Newsweek” dostęp online 15 XI 2011.
AIPN, 00328/664, t. 6, Informacja operacyjna TW „Marek Walicki”, 6 I 1982 r., k. 56.
18
AIPN, 1585/4407, Zestawienie wyników działań operacyjnych „Jodła” i „Klon”, 13 XII 1981 r.–
20 I 1982 r., 22 I 1982 r., k. 22–23.
19
Ibidem, 13 XII 1981 r.–31 V 1982 r., 6 VI 1982 r., k. 168–169.
16
17
87
KOMENTARZE HISTORYCZNE
wskazuje, jakie kierunki ewentualnych rozliczeń z poprzednią ekipą proponowało otoczenie
gen. Jaruzelskiego16.
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Fot. T. Bigos
Na spacerniaku
Większą skalę miała akcja wymuszania na internowanych podpisywania tzw. deklaracji
lojalności. W pierwszych miesiącach był to warunek zwolnienia. Mimo wielu kontrowersji
podpisywanie zobowiązania o „przestrzeganiu porządku prawnego PRL” nie było przez internowanych postrzegane jako forma współpracy z SB, ale jedynie metoda na opuszczenie
„internatu”. Do 20 stycznia 1982 r. podpisało je 2976 osób, a na koniec maja 1982 r. liczba ta
sięgnęła 5649 osób. Jednak w tym przypadku dotyczy to osób objętych akcją „Klon”, a więc
nie tylko internowanych. Warto wspomnieć, że za odmowę podpisania deklaracji lojalności
internowano do końca maja 1982 r. ponad 200 osób20.
Emigracja niepokornych
W marcu 1982 r. SB rozpoczęła akcję namawiania internowanych do emigracji. W krajach
komunistycznych pozbywanie się „elementu wichrzycielskiego” nie było nowością. Warto
pamiętać, że już od 1977 r. w Czechosłowacji miejscowa policja polityczna prowadziła akcję
pozbywania się z kraju dysydentów. Nosiła ona znamienny kryptonim: „Czyszczenie szamba”. Bardziej znana jest akcja przeprowadzona na Kubie przez Fidela Castro. Wiosną 1980 r.
ogłosił on, że usuwa straże pilnujące ambasadę Peru w Hawanie, co w ciągu paru dni spowodowało wejście na jej teren około 10 tys. Kubańczyków. Jednak prawdziwa fala emigracji
nastąpiła w paru następnych miesiącach. Na statkach dostarczanych przez kubańską diasporę
z USA oraz naprędce sklecanych barkach na Florydę dotarło ponad 100 tys. osób21.
Ibidem, 13 XII 1981 r.–20 I 1982 r., 22 I 1982 r., k. 22–23.
D. Stola, Kraj bez wyjścia? Migracje z Polski 1949–1989, Warszawa 2010, s. 317–318; T. Grabiński, Za czyszczenie szamba, „Gazeta Wyborcza”, 13 II 2002, nr 37.
20
21
88
Fot. T. Bigos
KOMENTARZE HISTORYCZNE
Trzeba wrócić do cel
Zajmujący się tematyką emigracji Dariusz Stola przypomina, że dla Jaruzelskiego i Kiszczaka pomysł „nakłaniania” internowanych do emigracji nie był nowy. Rok wcześniej, w marcu 1981 r., ambasador PRL w Waszyngtonie miał sondować reakcję Zbigniewa Brzezińskiego
– ówczesnego doradcy prezydenta USA – na pomysł wyjazdu na zagraniczne stypendia 50–70
najważniejszych opozycjonistów. Nie został on jednak zrealizowany22.
Rok później sytuacja była inna. Ludzie trzymani w zamknięciu i niepewni swego dalszego losu byli bardziej skłonni do emigracji. Oficjalna prasa informowała, że internowani
mogą opuścić kraj bez przeszkód, aczkolwiek gen. Jaruzelski w rozmowie z sowieckim marszałkiem Wiktorem Kulikowem narzekał: „[...] byłoby dobrze, gdyby część »bandziorów«
uciekła na Zachód. Szkoda, że nie mamy wspólnych granic z państwami kapitalistycznymi.
Niechby uciekło kilka tysięcy [...] wtedy byłoby nam znacznie łatwiej”23.
Ludzie namawiani przez funkcjonariuszy SB do wyjazdu stawali przed jedną z najważniejszych decyzji w życiu. Jeden z internowanych opisywał to tak: „[...] od dłuższego już
czasu trwa w obozie dyskusja nad kwestią ewentualnych wyjazdów zagranicznych. Coraz
więcej osób rozważa tę możliwość. Mają nadzieję, że tą drogą uzyskają zdjęcia nakazu internowania. Na tym tle wyraźnie zarysowały się dwa przeciwstawne stanowiska: jedni – których jest zdecydowana większość – w ogóle nie widzą swego życia z dala od Polski, drudzy,
przewidując długotrwały okres stanu wojennego, uważają, że wyjeżdżając z kraju, osłabi się
nacisk społeczeństwa na uwolnienie internowanych, co ułatwi władzy wyjście z tej trudnej
D. Stola, op. cit., s. 315.
A. Dudek, „Bez pomocy nie damy rady”, „Biuletyn Instytutu Pamięci Narodowej” 2009, nr 12
(107), s. 98.
22
23
89
KOMENTARZE HISTORYCZNE
prestiżowo sytuacji. Oprócz tych zasadniczych przesłanek są również bardziej prozaiczne, jak
skorzystanie z możliwości urządzenia się – jak sądzą chętni do wyjazdów – za granicą. Od
wielu dni jest to temat numer jeden”24.
Osoby, które zdecydowały się na emigrację, otrzymywały de facto bilet w jedną stronę
(w paszporcie organy paszportowe MSW umieszczały zapis: „prawo jednokrotnego przekroczenia granicy”). Według danych przytaczanych przez Dariusza Stolę i Andrzeja Paczkowskiego do końca 1982 r. (a więc w okresie istnienia ośrodków odosobnienia) wnioski
o umożliwienie wyjazdu złożyło 1387 internowanych; na wyjazd zdecydowało się jednak
znacznie mniej. Paszporty pobrało jedynie 921 osób, a dokumenty MSW podają różne liczby
wjeżdżających (300–500 osób)25. Według Systemu Ewidencji Ruchu Paszportowego (SERP)
prowadzonego w MSW do 25 listopada 1983 r. kraj opuściło 770 internowanych wraz z 1442
członkami rodzin, z czego zdecydowana większość wybrała jako miejsce docelowe USA (237
osób), RFN (158) oraz Francję (154)26. Władze z ulgą pozbywały się „wrogiego elementu”
i zgodnie z poczynionymi obietnicami niemal wszystkie wnioski o wyjazd rozpatrywane były
pozytywnie. Dane Biura Paszportów MSW mówią o 96 proc. pozytywnych decyzji dotyczących internowanych. Jest to o tyle zaskakujące, że w kategorii określonej przez władze jako
„opozycyjni działacze polityczni” odsetek ten wynosił jedynie 64,8 proc.27
Jak znaczna była to strata dla podziemnej „Solidarności”, obrazują poniższe liczby: zgodę
na wyjazd uzyskało 36 członków Komisji Krajowej, 229 (wedle danych Biura Paszportów
MSW – 299) członków zarządów regionów i 527 członków komisji zakładowych (wedle danych Biura Paszportów MSW – 741). Ponadto dane Biura Paszportów MSW mówiły o wyjeździe 46 rolników zaangażowanych w działalność związkową oraz 61 członków Konfederacji
Polski Niepodległej, 35 osób związanych z KSS „KOR” oraz 33 związanych z Niezależnym
Zrzeszeniem Studentów28.
***
Ostatnie osoby opuściły ośrodki odosobnienia w przeddzień świąt Bożego Narodzenia
1982 r. Do tego czasu przewinęło się przez nie 8728 mężczyzn i 1008 kobiet. Jednak nie wszyscy zostali zwolnieni do domów. Niektórym władze zmieniły internowanie na tymczasowe
aresztowanie i pozostawiły ich w więzieniach do czasu procesu. Nie była to mała liczba. Taki
zabieg zastosowano wobec 424 osób, m.in. Andrzeja Gwiazdy, Seweryna Jaworskiego, Karola Modzelewskiego, Grzegorza Palki, Andrzeja Rozpłochowskiego, Jana Rulewskiego oraz
Mariana Jurczyka. Wymienioną grupę oskarżono o „próbę obalenia ustroju Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”. Ostatecznie śledztwo zostało umorzone na mocy amnestii z 21 lipca
1984 r.
J. Mur [A. Drzycimski, A. Kinaszewski], Dziennik internowanego. Grudzień 1981 – grudzień
1982, Gdańsk–Warszawa 1989, s. 82.
25
D. Stola, op. cit., s. 317–319; A. Paczkowski, op. cit., s. 96–97.
26
AIPN, 0825/1, Notatka zastępcy naczelnika Biura Paszportów MSW w sprawie emigracji internowanych, 30 XI 1983 r., k. 19.
27
Ibidem, Informacja Biura Paszportów MSW dotycząca wyjazdów do krajów kapitalistycznych osób internowanych, opozycyjnych działaczy polskich i osób z przeszłością kryminalną,
17 XII 1983 r., k. 3–4.
28
G. Wołk, Ośrodki odosobnienia w Polsce południowo-wschodniej..., s. 62; A. Paczkowski,
op. cit., s. 96–97; D. Stola, op. cit., s. 319.
24
90