Jan Hartman
NEUTRUM
[Fragment książki: Jan Hartman, Heurystyka filozoficzna]
[…]
7.1. WSTĘP DO PROBLEMATYKI NEUTRUM
żdy przed kilkunastoma laty podjąłem pierwsze próby szkicowania projektu, który przedstawiam tu
pod nazwą heurystyki, za jego najwa niejszą czę ć uznawałem koncepcję strukturalistyczną z ducha, a
polegającą na wprowadzeniu do języka filozoficznego quasi-pojęcia nie poddającego się jednolitej
charakterystyce jako „co ”, „przedmiot teoretyczny” ani nawet jako pewna „forma”, „operator”. Z załoenia miało to być pojęcie uchylające się przed jednolitym dyskursem wyja niającym jego sens,
zastosowanie, potrzebę, znaczenie formalne. Jego ulotna spoisto ć polegałaby tylko na widoczno ci
pewnych ladów podmiotowania sensu, i to jedynie z pewnych punktów widzenia. Takim ladem jest to, e
miałoby ono stanowić podmiot zdań gramatycznych, e mo na by powiedzieć, i jego to samo ć wyra a
się w pewnych analogiach strukturalnych, analogiach i rodzinnych podobieństwach specyficznych funkcji,
jakie niektóre pojęcia pełnią w teoriach. Z uwagi na często powracający w my leniu o tym quasi-pojęciu
motyw uchylania się od wszelkiej okre lono ci, a tak e motyw jego zakładanej operacyjno ci oraz zupełnej
neutralno ci w stosunku do mo liwych teorii, z punktu widzenia których w nich wła nie miałby mieć
„siedzibę” jego „pierwotny” albo „wła ciwy” sens, nazywałem je „pierwiastkiem neutralnym” lub
„neutrum” – czym w rodzaju nijakim. Idea „neutralno ci” czy „nijako ci” jest tylko jedną z wielu, które
chciałem skojarzyć z innymi w pojęciu neutrum. Do nielicznych koncepcji w tradycji filozoficznej, gdzie
tego rodzaju pomysły się pojawiają, nale y strukturalizm Lacana, Żoucaulta, Lévi-Straussa i Derridy,
fenomenologia Husserla i Merleau-Ponty'ego oraz teoria objektywu Meinonga, uogólniająca pojęcie
przedmiotu. Wcze niej (u Kanta, Hegla, Nietzschego, Fregego) są jedynie lady my lenia w tym kierunku.
Podjęcie i rozwinięcie tego tematu uwa am za jedno z najbardziej twórczych i wa nych zadań heurystykiś
w tej pracy mo e ono zostać jedynie postawione.
Intuicje strukturalistyczne, które naprowadzają na ideę neutrum, to przede wszystkim takie pomysły,
jak pojęcie osobliwo ci struktury, elementu neutralnego (zapo yczone z matematyki), pustej przegródki
obiegającej strukturę, pojęcia o płynnym znaczeniu (signifiant flottant), przedmiotu = x, différance.
Wa nym krokiem na drodze do pojęcia neutrum była równie próba zastąpienia podmiotu
transcendentalnego bezosobowym „się”, nie będącym ani „ja”, ani alter ego, lecz czym neutralnym, oraz
związana z nią idea czego neutralnego względem podmiotowo ci i przedmiotowo ciś obie pełnią wa ną
funkcję w filozofii M. Merleau-Ponty'ego, ostatnia za bliska była równie tzw. drugiemu pozytywizmowi.
Antecedencje problematyki dochodzącej do głosu przez te idee i pojęcia to rzecz sama w sobie i idea
regulatywna Kanta, koncepcja zapo redniczenia Hegla oraz koncepcje, które podejmują problem sensu
zawarcia w szczególnym słowie tego, co gubi swój sens w ka dym wielosłowiu1.
„Osobliwo ć struktury” to pojęcie punktu orientacyjnego, miejsca, względem którego inne elementy
okre lają się tak wyra nie i z taką regularno cią (na przykład wedle jakiej funkcji), i uzyskuje ono
pozytywną tre ć, co oznacza, e nie potrzeba okre lać go czysto relacyjnie. Przykładem mo e być rodek
układu współrzędnych, jednostki ludzkie w strukturze „zjawisk społecznych”, elementarne pojęcia
matematyczne, takie jak rodek figury, rodek symetrii, punkt przegięcia krzywej, wierzchołek figury,
ekstremum funkcji, a jeszcze lepszych przykładów dostarczyłyby zapewne zaawansowane teorie
matematyczne. Osobliwo ci układają się w serie, a raczej generują serie pojęć teoretycznych o wyra nych
walorach heurystycznych, pojęć, wokół których rozwijają się teorie. Uogólniony sens osobliwo ci oddaje
być mo e intuicja „o rodka krystalizacji”ś osobliwo ci są jakby względnie stałymi ukształtowaniami sensu,
a zarazem ródłami jego przemiany, co wią e je z neutrum.
Ten ostatni motyw najlepiej wyra a cytowane ju zdanie z HeideggeraŚ „Aby nazwać to, co rozpo ciera się w byciu, język
musiałby znale ć jakie tylko jedno słowo, słowo jedyne”.
1
Zespół pojęćŚ element neutralny, pusta przegródka, przedmiot = x okre la szczególnie wa ne momenty
narracji o neutrum2. Przedmiot = x jest elementem ruchomym struktury, swoistą formalną nadwy ką
znaczenia, która przyjmuje ró ne postacie, „zapełniając się” na podobieństwo pustej przegródki i
wywołując ruch w strukturze. Jest on zawsze „nie na swoim miejscu”, jest jakby przesunięty względem
siebie, nie daje się „przyłapać”. Przykładem jest warto ć w strukturze wymiany ekonomicznej – nie jest
ona adnym z wymienników, nie stanowi jej nawet kwantum złota, lecz wyra a się w ciągłej wymianie,
jest jakby proporcjonalno cią samej proporcji. Uogólniając ten abstrakt, mo na powiedzieć, e przedmiot =
x jest ró nicą samej ró nicy. Ta jego uchylno ć, przesunięcie względem siebie, czyni go pojęciem
korelatywnym względem différance Derridy; jest jakby différance ujętą od strony jej powtórzenia (gdy
włącza intuicję przedmiotu, a więc co najmniej pustego miejsca). Przesunięcie względem wszelkiego
znaczenia wła ciwe przedmiotowi = x, czyli jego ró nica, jest wła nie tym, co Derrida nazywa différance.
Przedmiot = x zawsze się jednak „odnajduje”, to znaczy krą ąc po strukturze, przyjmuje ró ne postacie, co
mo na porównać do ró nych postaci tego samego równania (zawierającego niewiadome). Warto ć
„odnajduje się” w ró nych seriach – jako złoto, pieniądz, chleb... Ruchliwo ć przedmiotu = x oraz jego
formalna natura nasuwa metaforykę lepej plamki (Sollers), słowa-kufra (jak francuskie machin, truc), a
tak e wią e go z pojęciem elementu neutralnego (jak fonem zerowy Jakobsona i pozycja zero Fregego) i
zmiennej (stąd „x”). Szczególna trudno ć zrozumienia statusu przedmiotu = x wią e się ze skłonno cią do
mylenia go z funktorem nazwotwórczym lub uogólnionym analogonem w abstrakcyjnej relacji analogii.
Tymczasem przedmiot = x ma swoją symboliczną, a nie abstrakcyjną czy analogiczną jednostkowo ćś co
więcej – ka dy porządek strukturalny ma swój przedmiot = x, zawsze inny. Porządki łączą się, wią ą ze
sobą w sposób okre lony przez charakter przedmiotu = x Je li kupię od tubylców ich ozdoby za szklane
paciorki, to „paciorek” stanie się wtedy przedmiotem = x, krą ącym jako wymiennik między seriami
wymiany u tubylców i u nas – u nas jako „co bezwarto ciowego, nabierającego warto ci tam”, a u nich
jako „co warto ciowego przychodzącego stamtąd”. Między dwoma porządkami strukturalnymi nawiązana
została relacja podrzędno ci i wy szo ci ekonomicznej, wynikającej z krą enia fizycznych paciorków i
paciorków-symbolu.
Nie są jasne stosunki między poszczególnymi przedmiotami = x a ogólnym pojęciem przedmiotu = x.
To ostatnie jest przedmiotem = x bardzo szczególnego porządku, jakim jest strukturalistyczna teoria.
Dokonanie uogólnienia prowadzącego do pojęcia przedmiotu = x ma sens heurystyczny jako „sposobno ć
do uprzytomnienia sobie przedmiotowej spoisto ci, której nabiera w obrębie struktury kategoria tego, co
problematyczne”3.
Mówiąc ogólnie, tym, co najbardziej zbli a my lenie strukturalistyczne do pojęcia neutrum, jest
wypracowanie heurezy „podwójnej nauki”, czyli jednoczesne eksploatowanie i zdystansowanie wobec
własnej pojęciowo ci poszczególnych dyskursów, w szczególno ci wobec pojęciowo ci metafizycznej.
Zdolno ć poruszania się w przestrzeni pomiędzy afirmatywnym a krytycznym sposobem u ywania pojęć,
wyra ająca się w heurystycznych wyobra eniach bricolage'u, podwójnego gestu, dekonstrukcji, ma
decydujące znaczenie dla „nieuto samiającego my lenia” o neutrum, dla nauki posługiwania się pojęciem
neutrum, o którym mówi się, e adne wyra enie nie jest zadowalające, a mo na je mimo to zaakceptować,
pod warunkiem e wyra nie odsyła do innych mo liwych wyra eń i intuicji. Je li ta wła ciwo ć mówienia
Okre lenie „narracja o neutrum” ma oczywi cie zastąpić niemo liwe tu okre lenie „opis”, „charakterystyka”. żdy jednak
osiągnie się ten etap, na którym będzie „ju wiadomo o co chodzi”, wówczas będzie mo na powrócić do bardziej zwyczajnego
sposobu wyra ania się – tak jak dyskurs transcendentalny obiecuje powrót do języka obiektywistycznego, a dekonstrukcja porusza
się w ród pojęć metafizycznych, nie u ywając ich wszak e czysto afirmatywnie (naiwnie, jak to się zazwyczaj okre la), lecz na swój
szczególny, dekonstrukcyjny sposób krytycznie. Pierwszym krokiem tej naturalizacji sposobu mówienia o neutrum niechaj będzie
przyjęcie wyra enia „pojęcie neutrum”, chocia oczywi cie do neutrum odnosi się to samo zastrze enie, które dotyczy différance, i
nie jest ani pojęciem, ani słowem.
Pojęcie x, a raczej pustego x pojawia się wielokrotnie w Ideach I Husserla, oznaczając pustą formę noematyczną, formę
przedmiotowo ci wypełniającą się sensami noematycznymi w przebiegu aktów wiadomo ciowych. Pojęcia przedmiotu = x u ywa
natomiast Lacan i Żoucault. Razem z pojęciem pustej przegródki i elementu neutralnego omawia je Deleuze w swoim artykule Po
czym rozpoznać strukturalizm?, op. cit., s. 311-320. Jest to być mo e jedyne omówienie tego rodzaju w szerzej rozpowszechnionej
literaturze. Przypomnimy tu niektóre jego tre ci. Pewne szczegółowe aspekty stosowania „x”, je li mo na w ten sposób okre lić
szerszy kontekst problematyki przedmiotu = x, badane są np. w artykule J. Lacana, Of Structure as an Inmixing of an Otherness.
Prerequisite to Any Subject Wathever, [w:] The Structuralist Controversy, eds. R. Macksey, E. Donato, Baltimore-London 1972, jak
równie w oryginalnym artykule A. Warmińskiego o Nietzschego O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie i zagadnieniu
rzeczy samej w sobie w powiązaniu z zagadnieniem metaforyŚ Towards a Fabulous Reading: Nietzsche's „On Truth and Lie in the
Extramoral Sense”, „żraduate Faculty Philosophy Journal” 1989, vol. 15, nr 2.
3
De1euze, op. cit., s. 317.
2
o neutrum nie musi być wyłącznie kojarzona z takimi motywami heurystycznymi, jak poszukiwanie
najwa niejszego słowa lub słowa-kamienia filozoficznego albo z dialektyką ledzenia zapo redniczeń,
kulminującą w powrocie pojęcia do siebie, to tylko dzięki temu, e heureza strukturalistyczna pokazuje
mo liwo ć abstraktów bez metafizycznego imienia, „wysoko przetworzonych” pojęć, do których jednak e
nie jest przypisany, jak to na ogół bywa w filozofii, wprowadzający je dyskurs o charakterze czysto
refleksyjnym i krytycznym, dyskurs samowiedzy.
Nie chcemy przez to powiedzieć, e intencja heurystyczna prowadząca do powstania ró nych pojęć
czego wyró nionego i pierwszego nie zaowocowała ju w dawniejszej filozofii pojęciami, które
przekraczałyby swą heurystyczną elastyczno cią zwykłe metafizyczne pojęcia kluczowe teorii
filozoficznej, jak byt czy absolut. Znaczące są pod tym względem pojęcia formalne, którym wyznaczano w
teorii pewną heurystyczną rolę, a od strony intencji przedmiotowej na ogół nadawano sens czynnika
wywołującego ruch (ruch my lenia i bytu). Najbardziej klasyczne to pojęcie Boga jako metafizycznego
celu wywołującego ruch stworzenia ku sobie, a zarazem przedmiotu wyłącznie negatywnych okre leń
(teologia negatywna). Bardziej za zaawansowane w refleksji heurystycznej jest pojęcie rzeczy samej w
sobie, ze swą szczególną funkcją heurystyczną wzmacniania „rzeczowo ci” dyskursu transcendentalnego
czy przełamywania jego autoreferencyjno ci. Największy wkład Kanta w tej dziedzinie to jednak pojęcie
idei regulatywnej jako formalnego czynnika integrującego porządek rozumu, słu ącego zarazem
usankcjonowaniu jego roszczeń do obiektywnej wa no ci, co dokonuje się w dyskursie dialektyki
transcendentalnej oraz krytyki praktycznego rozumu, w których idea regulatywna występuje jako pojęcie.
Zarówno formalizm („regulatywno ć”) pojęcia idei regulatywnej, jak heureza równoległego operowania
pojęciem idei regulatywnej jako idei (modus przedmiotowy) i pojęciem idei regulatywnej jako pojęciem
(pojęciem krytyki rozumu – modus formalny) wią e je z neutrum. Stworzenie mo liwo ci współdziałania
dyskursu filozoficznego z dyskursem, który czyni on swoim tematem, jest bowiem jednym z podstawowych heurystycznych celów opracowywania pojęcia neutrum. Doniosło ć tego celu bierze się stąd, e w
obyczajowo ci heurystycznej przyjęło się traktować związki heurystyczne między dwiema strukturami
pojęciowymi (inteligibilnymi) wedle kilku prostych wzorówŚ teorii czego , refleksji nad czym , metateorii,
krytyki, okre lając przestrzeń oddzielającą oba człony jako przestrzeń krytycznego dystansu. Dopiero
Kantowska krytyka stara się zrównowa yć ten uproszczony refleksyjny stosunek heurystyczny, integrując
krytykę rozumu z jego pracą w krytyce tej rozpatrywaną. Oczywi cie, w sposób pełny ró norodno ć
stosunku dyskursu filozoficznego do jego przedmiotów o ró nym stopniu teoretyczno ci – równie do
teorii filozoficznych – rozpatrzył dopiero Hegel. Decydujące znaczenie dla jego nauki ma pojęcie
zapo redniczenia. Ogólne pojęcie „tego, co zapo rednicza”, byłoby bardzo wa ną intuicją rozszerzającą
rozumienie neutrum. Neutrum bowiem szczególnie wyra nie ukazuje swą warto ć heurystyczną, gdy
rozumieć je jako o rodek nieustannego zapo redniczania pojęć, o rodek kształtowania się ich wzajemnych
związków, choć oczywi cie nale y pamiętać o ograniczeniu tkwiącym w pojęciu zapo redniczenia, które
odsyła do korelatywnego pojęcia wiedzy bezpo redniej i powrotu ducha do siebie jako zwieńczenia
filozoficznej refleksji. Dlatego te nale y brać zawsze pod uwagę w związku z pojęciem zapo redniczenia
równie inne pojęcie o rodka, którego dostarcza my lenie strukturalistyczne – o rodka jako wiązki lub
zagęszczenia, gdzie ró ne pojęcia są wspólnie poddane działaniu pracy ró nicy i gdzie rodzą się pojęcia
„zdecentrowane”, „przesunięte” względem pojęć przedstawiających, metafizycznych.
To, co zostało dotychczas powiedziane na temat neutrum, jest z pewno cią jedynie niejasnym wstępem,
pozostawiając wra enie ujmowane zazwyczaj w pytaniuŚ „O co wła ciwie chodzi?”. Nie mo e być jednak
inaczej, skoro neutrum nie jest ani przedmiotem definicji, ani nie da się ująć jako obiekt teoretyczny
związany z okre loną metodą badawczą, ani te „cało ciowo” jak rzecz, mająca prosty status ontologiczny
lub heurystyczny (idei, programu, metody, pojęcia operacyjnego itd.). Ka dy sposób opowiedzenia o
neutrum jest wej ciem w szeroki krąg pojęć filozoficznych, które są pod jakim względem wyró nione –
ale wej ciem w jakim przypadkowym miejscu i zarazem ukazaniem neutrum w jego swoistej pracy
wyznaczania związków i ekwiwalencji pojęć wyró nionych. Praca ró nicy, zapo redniczania i praca
konstruktu teoretycznego na u ytek konkretnej teorii – ka da z osobna – stanowi przykład lub przejaw
pracy neutrum.
Wyja nienie neutrum jest w pewnym sensie wyja nieniem heurystyki, a raczej jej alegorią. Mówienie o
neutrum zawsze będzie ograniczone gramatycznie – a przez to i heurystycznie – do mówienia o pewnym
przedmiocie w znaczeniu istno ci, której stawia się pytanie o sposób istnienia. Heurystyka natomiast
wskazuje na przedmiot będący dziedziną badawczą, a więc odpowiadające jej kategorialnie pytanie o
ogólny status jest pytaniem o status poznawczy, metodę czy zastosowanie. Mówienie o heurystyce jest
szansą dla mówienia o neutrum, aby oderwać się od gramatycznego przymusu wiązania go z
wyobra eniem pewnego bytu. Z kolei dla mówienia o heurystyce mówienie o neutrum jest szansą, aby
oderwać się od przymusu mówienia o niej jako pewnej nauce (od której oczekuje się metody, przedmiotu
itd.). Typ dyskursu jest jednak w obu przypadkach ten sam – dyskurs specjalny i dla samej materii (z uwagi
na potrzeby heurystyki) przypadkowy, bo dostosowujący się do czysto zewnętrznej okoliczno ci, e
heurystykę czy neutrum trzeba komu wyja nić. Wra enie ciągłego uchylania się od jasnej odpowiedzi,
mówienia o wszystkim naraz jest konsekwencją tej okoliczno ci i wynika z obawy, e odbiorca zechce
zatrzymać się na jakiej partykularnej, a przez swą pretensję do uniwersalno ci zwodniczej intuicji i
powiedzieć sobieŚ Aha! A więc chodzi po prostu o to! Niestety, nie ma adnego „po prostu”. Co więcej,
działamy w warunkach, w których tracą wa no ć czy raczej muszą ulec epoché pewne zwyczaje i
komunały heurystyczne, w ród których czujemy się bezpiecznie i mądrze. Nale ą do nich ostrze enia przed
szukaniem kamienia filozoficznego – wielkiego Pojęcia, Słowa, machinacji prowadzącej my l w stronę
prawdy czy antidotum na wszystkie błędy. Nale ą te do nich proste prawdy heurystyczne, aby nie starać
się zajmować pozycji znikąd ani szukać teorii wszystkiego. W istocie, ostrze enia te są jak przestrogi
dawane idącemu w góry. Są słuszne, lecz przecie dobry piechur sam najlepiej zna gro ące mu
niebezpieczeństwo, a mimo to decyduje się i ć. eby dowiedzieć się, dlaczego wła ciwie te wszystkie
uwagi są słuszne i do jakiego stopnia, trzeba zapu cić się znacznie dalej, ni wymaga tego proste
przekonanie się o ich słuszno ci, nie mówiąc ju o zrozumieniu ich sensu. Największą moją obawą przy
pisaniu tej pracy był hamujący wpływ heurystycznych zwyczajów i komunałów na odbiór jej tre ci – a
przecie to wła nie otwarcie się na szeroką przestrzeń rodków heurystycznych oraz umiejętno ć
poruszania się w ród nich i krytycznego osądu zakresu ich stosowalno ci jest jednym z wa nych jej zadań.
Wierzę, e przedstawione szkice heurystyczne ukazały co z bogactwa filozoficznej heurezy i dowiodły, e
mówienie o niej nie mo e przyjmować tylko takich prostych form heurystycznych, jak opisywanie, dostarczanie teorii, dokonywanie krytycznej refleksji itp. Żormy, które heurystyka musi brać pod uwagę, są tak
bogate jak heureza samej filozofii. Muszą bowiem dorównywać temu zaawansowaniu heurystycznej
refleksji, które cechuje najwybitniejsze koncepcje filozoficzne.
Poruszanie się w ród wielo ci idei, gdzie nic nie uzyskuje pierwszeństwa innego ni to, które sobie
samo nadaje w związku z własną pojęciowo cią i przyjętą ideą totalno ci – ta kluczowa umiejętno ć
potrzebna do wyja nienia idei heurystyki daje się opanować w dyskursie okre lającym pojęcie neutrum. Z
tego względu trzeba będzie po więcić mu osobny artykuł. Zostanie w nim dokończone to, co tu wstępnie o
neutrum zostało powiedziane.
7.2. NEUTRUM
Odkrycie (je li wolno u yć takiego okre lenia) neutrum jest następstwem intelektualnego
do wiadczenia, które unaocznia wła ciwo ć pojęć polegająca na tym, e adne nie mo e uzyskać
nadrzędnej, absolutnej pozycji w my leniu w ogóle. Ka dy pretendent do tej absolutnej pozycji – czy
będzie to pojęcie stricte metafizyczne (z porządku czysto przedmiotowego) czy te formalne lub metodologiczne (jak pojęcie uniwersalnej metody) – zostanie wyparty przez kluczowe pojęcie dyskursu, w którym
dokonywać się będzie refleksja nad jego wyró nioną pozycją. Krańcowym przypadkiem jest być mo e
pojęcie tak skonstruowane, e nie zakłada się w nim niczego ponad to, e pełni wyró nioną funkcję, jakiej
się od niego oczekuje. Nie mo emy dalej precyzować, czym ma być ta wyró niona funkcja, gdy byłaby to
wła nie partykularyzacja, której chcemy uniknąć. I w tym okre leniu nie unika się jednak swoistych
ograniczeńŚ jest ono zale ne od pojęcia „tego, co wyró nione”, a poza tym od heurystycznego
wyobra enia, i ogólno ć i formalno ć pojęcia są ródłem jego heurystycznej mocy i szerokiej
stosowalno ci (za cenę utraty wyra nego znaczenia). Neutrum pojawia się wła nie w tym momencie, to
znaczy jako formalna hipostaza wszelkich oczekiwań heurystycznych, jakie mo na ywić względem
kluczowego pojęcia teorii, hipostaza obcią ona zarazem krytycznym dyskursem, który wykrywa
niespełnialno ć tego roszczenia i niemo no ć pozytywnego bytu takiego pojęcia. Uwa ajmy neutrum za
pojęcie zało one na tej dialektycznej drodze – jest to wprawdzie jedna z wielu mo liwych dróg, a
wyró niona tylko ze względu na wymogi wykładu. Zauwa my przy tym, e neutrum jako pojęcie czego
niemo liwego czy utopii, okre lenie projektu, który rozpoznał siebie jako niespełnialny, jest szczególne i
dalekie od idei wyró nionego elementu systemu filozoficznego. To nie neutrum „w ogóle”, a więc jako
przedmiot niniejszego dyskursu (a „neutrum w ogóle” nic innego nie mo e znaczyć ni „neutrum
przypisane do dyskursu kierowanego heurystyczną ideą dokonywania uogólnień”), jest niemo liwe, będąc
pojęciem niespełnialnego projektu – takie jest neutrum tylko w cisłych ramach pewnego niespełnialnego
projektu, którego centrum stanowi pewien modus neutrum4. Uwaga ta nasuwa wniosek, e dyskurs
usiłujący obronić neutrum przed zarzutami, a więc obronić jaki sens jego integralno ci (podstawy
wiązania ze sobą ró nych idei za pomocą jego pojęcia lub przynajmniej nazwy), musi podawać go za
pewną wielo ć, której poszczególne elementy niejako zatrzymują w sobie, biorą na własną
odpowiedzialno ć wszelkie wady. Neutrum zgodnie z tą intuicją jest „czym ponad to”, pozostaje
nietknięte mimo pora ek, jakim ulegają jego modi. Odpowiada to metafizycznej wizji takiego bytu, który
jest z istoty ogólny, lecz wchodzi w szczególne stosunki z innymi bytamiŚ przejawia się w nich i wywołuje
pewne procesy, przez które staramy się go jednostronnie i fenomenalnie poznać. Oto ujawnia się bliskie
powinowactwo między czysto formalnym pojęciem tego, co znajduje się na wyró nionej pozycji w
dyskursie (pojęciem przynale nym do porządku metateorii), a pewnym specjalnym wyobra eniem
przedmiotowym (przynale nym do porządku konstruktów metafizycznych). Takie jest wła nie
heurystyczne działanie neutrum, a ci lej jego działanie w obrębie heurezy strukturalistycznej – mówienie
o neutrum jest sposobem odkrywania powiązań strukturalnych pomiędzy motywami przynale nymi do
ró nych porządków. W tym wypadku odkrywamy związek między pojęciem zało onym jako czysto
formalne, niedostępne inaczej ni przez niedoskonałe uszczegółowienia (ich niedoskonało ć nie narusza
jego sensu, lecz tylko go przesłania), a metafizycznym wyobra eniem bytu istniejącego przez swe
fenomenalne przejawy, ale te transcendującego ka dy z nich.
Aby uprzytomnić sobie szczególny ruch pojęć, jaki wywołuje wprowadzenie w ich rodowisko
neutrum, nale y zacząć od listy przykładów pojęć z ró nych porządków – przedmiotowego,
metodologicznego, logicznego – z którymi wiązane są w ich macierzystych dyskursach specjalne
heurystyczne oczekiwania. Słusznie jest chyba dać tu pierwszeństwo pojęciom najprostszym, bo
powołanym do afirmatywnego i obiektywistycznego u ycia. Oto niektóre pojęcia ci le metafizyczne, w
których przejawiają się zamierzenia heurystyczne (mające pewną szansę na spełnienie w pojęciu neutrum)Ś
byt Parmenidesa, jako ć (poios) Anaksagorasa, atom, platońska idea piękna i dobra, entelechia, primus
motor, arche, absolut, Jednia, causa sui, prima causa, zasada, istota, wiat, monada, substancja, materia,
duch, ja ń, ja transcendentalne, my lenie, wola... Ka de z tych pojęć chce co tłumaczyć i ustanawia jaką
instancję metafizyczną, ka de znajduje w niektórych innych zamiennik lub wymiennik (konkurenta), który
mo e zająć jego miejsce zarówno jako pojęcie systemu, jak i przedmiotowy korelat pojęcia. Wyja nianie
ról heurystycznych odgrywanych przez te pojęcia tworzy nową ich serięŚ co pierwszego, podstawowego,
byt pierwszy, pojęcie kluczowe, podstawa systemu, fundament wiata, pojęcie mające wyja nić wszystko,
początek... Zwykłe rozró nienie między suppositio formalis a suppositio realis, mówienie o pojęciu i o
rzeczywisto ci, nie ma tu prawie adnej mocy heurystycznej – mówiąc o pojęciach pierwszej serii u ywa
się pojęć drugiej serii, w sposób naturalny mieszając porządki. Dlaczego tak jest – tłumaczy to dyskurs
transcendentalny. Czy powie się, e causa sui to „pojęcie bytu tłumaczącego istnienie innych bytów”, czy
te e causa sui to „byt pierwszy, będący zarazem przyczyną innych bytów”, jest bez znaczenia, bo obie
stylizacje mieszczą się w jednym spójnym dyskursie metafizycznym. Pojęcia obu serii – powtórzmy –
mieszają się. Przykłady przemieszczeń i podstawień, nawet w tych dwóch przypadkowo wyliczonych
seriach i pomiędzy nimi, przemieszczeń ka dorazowo wywoływanych przez jaką refleksję heurystyczną (i
w końcu naprowadzających na mo liwo ć konstruktu o statusie tego, co łączy wszystkie przypadki,
analogonu, uogólnienia itp. – a więc naprowadzających na neutrum) mo na by mno yć. Dyskurs o
heurystycznych roszczeniach istotno ciowych, zmierzający do ujęcia „sedna zagadnienia”, anga uje jednak
na ogół pojęcia jeszcze bardziej refleksyjne, na przykład pojęcia z porządku metodologicznego lub
metateoretycznego, jak pojęcie, prawda, metoda, logika (czego ), filozofia, system, koncepcja, pytanie,
problem, ujęcie, aspekt, porządek przedmiotowy i pojęciowy, poznanie, refleksja, krytyczno ć, naiwno ć,
dowód, uzasadnienie, obiektywno ć, argument... Ka de z nich zajmuje czasem miejsce centralne w
dyskursie, podporządkowuje sobie inne pojęcia lub je wypiera. Oto jedna z wielu mo liwych serii
przemieszczeń i podstawień opartych na ró nych formach heurystycznej refleksji. Zaczynamy od zdania
metafizycznego:
i - Je li wiat jest jedną cało cią, to musi mieć jedną przyczynę.
Słowo modus jest tu oczywi cie okre leniem z wyboru. żramatyka i syntaktyka neutrum jest jednym z przejawów twórczej
mocy tego pojęcia w odkrywaniu zjawisk heurezy filozoficznej. To, jakich kategorii u ywa się w odniesieniu do neutrum, zale y
oczywi cie od tego, w jakim rejonie dyskursywnym, w jakiej pojęciowo ci przebiega nasze my lenie. Czasem więc będzie
dopuszczalne mówienieŚ „neutrum jest tym a tym”, czasem będzie to zupełnie niewła ciwy sposób wypowiadania sięś czasem będzie
mo na mówić o cechach neutrum, kiedy indziej o jego modi lub na przykład jego fenomenach.
4
ii - Zdanie i wią e filozoficzne idee cało ci, jedno ci i genezy, wyra a dą enie filozofii do wyja nienia
za pomocą jednej zasady wszystkiego w jego bycie, a to znaczyŚ w jego pochodzeniu.
iii - Wypowied ii sugeruje, e takie pojęcia, jak wiat, byt, cało ć występują jako formy totalno ci,
która jako krytyczna kategoria formalna mo e je zastąpić. Pojęcie przyczyny, które występuje w i a
zapewne i inne pojęcia, które mogłyby być na jego miejscu (na przykład wola), wypowied ta
podporządkowuje refleksyjnemu czy metateoretycznemu pojęciu zasady. Wypowied ii głosi, e w filozofii
chodzi o totalno ć, zasadę i wyja nianie. Sądząc jednak z heurystycznej zasady tej wypowiedzi – je li
chciałoby się odpowiedzieć na pytanieŚ „o co filozofowi chodzi?”, to trzeba by powiedzieć, e chodzi
raczej o krytyczną refleksję, osąd, rozeznanie metaprzedmiotowe. W istocie, to jest wła nie to, co zawsze
interesuje filozofa.
iv - Wypowied iii sugeruje, e filozofowi zawsze „o co chodzi”, e ma na my li co innego ni mówi,
tylko nie umie sobie z tego dostatecznie zdać sprawy. Dlaczego jednak nie przyjąć, e mówi to, co mówi,
to znaczyŚ stawia pytanie, które wydaje mu się wa ne i szuka na nie odpowiedzi. Nale y raczej powrócić
do wypowiedzi i i związanego z nią problemu metafizycznego, którym jest zagadnienie racji bytu wiata i
jego jedno ci.
v - Od pojęcia przyczyny, przez pojęcie zasady i heurystyczną ideę krytycznej refleksji doszli my do
pojęcia „istoty zagadnienia” oraz do idei „rzeczy samej”. Te pojęcia i idee – choć wa ne – stanowią
propozycje odpowiedzi na jedno pytanieŚ „co jest najwa niejsze?”. Nawet wypowied iv zawiera sugestię,
e racja bytu to w jakim sensie lepsze wyra enie ni przyczyna, przejawiając gotowo ć wyja nienia tej
przewagi przez przypisanie szczególnego znaczenia zastosowanemu kryterium teoretycznemu (mówiąc na
przykład, e racja jest pojęciem ogólniejszym albo bardziej krytycznym, bo bli szym refleksyjnemu
uogólnieniu pojęcia przyczyny do pojęcia czego , co słu y do wyja niania czego innego). Najpierw więc
pojęcie tego, co najogólniejsze ( wiata), jest najwa niejsześ następnie to, co sprawia (przyczyna)ś tako to,
co wyja nia (zasada)ś to, co le y u podstaw (problem, rzecz sama)ś a wreszcie (w niniejszej wypowiedzi) –
to, co najwa niejsze. Wypowied iv nie chce wierzyć w „ukryte motywy”, których poznanie dostarczyłoby
nam czego w rodzaju wiedzy tajemnej. Sama jednak podsuwa swoją rzecz najwa niejszą, mianowicie
rzecz samą. A mo e by tak opu cić teren tego, co najwa niejsze (pierwsze, rozstrzygające czy w pełni
krytyczne, uniwersalne) i wziąć się do tego, co mo e i całkiem specjalne, ale za to autentycznie
interesujące nas jako co ze wiata, co konkretnie problematycznego?
Przez zaawansowany komentarz heurystyczny wrócili my znów do zwykłych pojęć metafizycznychŚ
wiat, a w domy le – empiria, konkretne pytania, jakie stawia nam rzeczywisto ć, rzecz sama, którą
musimy się zająć. Jednym słowemŚ my i wiat – dziwne, ale jak e częste zderzenie zło onej
zapo redniczającej refleksji z najprostszą formą heurystyczną obiektywistycznego i afirmatywnego u ycia
pojęć. Neutrum przebiega wszystkie wypowiedzi, pojawiając się w nich jako pojęcia z ró nych porządków
czy te raczej konstytuując ró ne porządki. Zawsze dzieje się to w związku z jaką refleksją heurystyczną.
Przyjmujemy tu jednak regułę mówienia o neutrum, zgodnie z którą nie daje się ono niczemu
podporządkować, dlatego te heurystyczne wyobra enie podzielenia pola dyskursywnego na porządki
(przedmiotowy, metodologiczny, pojęciowy itd.) interpretujemy jako oddające intuicję neutrum, zgodnie z
którą jest ono „władcą porządków”, ródłem ich rozdzielenia i hierarchii. Oczywi cie, okre lenie to jest
bardzo abstrakcyjne. Mo na jednak tak e mówić tu o serii modi neutrum, stanowiących ró ne kryteria
hierarchizująceŚ ogólno ć, abstrakcyjno ć, refleksyjno ć, krytyczno ć.
Nie nale y mieć złudzeń co do tego, e refleksja heurystyczna jako typ operacji my lowej
zapo redniczającej strukturalne przekształcenia w obrębie dyskursów filozoficznych wią e się z istoty z
intuicją neutrum, e jest ona nieodwołalnie jej konsekwencją. W tym sensie neutrum nie jest niezbędne,
mo na się bez niego obej ć bez uszczerbku dla filozoficznej wiedzy. To samo te mo na powiedzieć o
heurystyce. Znaczy to jednak tylko tyle, e je li my leć o heurystyce i neutrum z punktu widzenia heurezy
metodologicznej – z technicznego punktu widzenia – to musi ona wykazać warto ć narzędzia, dającego się
wprawdzie pominąć, lecz sprawnego i wartego zastosowania. Decydować tu mo e jedynie praktyka
intelektualna, natomiast to, czy heurystyka i zagadnienie neutrum mogą być interesujące same w sobie, a
nie tylko w przyporządkowaniu do heurezy metodologicznej, jest sprawą zainteresowań. Pojawiające się
jednak zawsze przy okazji wprowadzania do filozofii nowego pojęcia wysoce abstrakcyjnego pytanie „po
co?” skłania do wydobycia przewodniej intuicji neutrum w my leniu metodologicznym.
Z punktu widzenia heurezy strukturalistycznej mamy w gruncie rzeczy uogólnione pojęcie „przedmiotu
= x”, ujętego w aspekcie stanowienia ródła ró nicowania. Neutrum generuje (ró nicuje) ró ne serie i
krą y w ród nich, nie przyjmując uprzywilejowanego okre lenia – ani jako byt (w serii metafizycznej), w
stosunku do którego mo na postawić pytanie „jak istnieje?”, ani jako narzędzie teoretyczne, o które mo na
zapytać „po co?”. żeneralnie, neutrum przynale y tu do heurystycznej intuicji ródła, a zarazem tego, co
uchylne, nieuchwytne („ró nica samej ró nicy”, analogicznie do „praxis samej praxis”, „tropu tropów”,
„stylu stylów”, „metody metod”, „pytania pytań” – tworzy się tu cała zwarta seria modi neutrum). W
obrębie za heurezy metodologicznej jest poniekąd odwrotnieŚ neutrum generuje serię, która z punktu
widzenia podstawowych dla tej formy my lenia wyobra eń (realizowanie z pomocą metody celów poznawczych) wyró nia pojęcie celu. Neutrum przejawia się tu jako seria pojęć odnoszących się do wyniku
poznania, takich jak prawda, poznanie, wiedza, samowiedza. żramatyczna substancjalno ć neutrum zbli a
to pojęcie do pojęć odnoszących się do hipostaz celu, jak na przykład pełnia wiedzy i samowiedzy, idealny
traktat filozoficzny, a przede wszystkim absolut jako Prawda. Neutrum wydaje się więc ideą regulatywną
wszelkiego poznania ujętego w aspekcie jego celowo ci. Jest to zarazem idea uniwersalnego rodka
heurystycznego (metodycznego), którego opanowanie jest równoznaczne z osiągnięciem celu (poznania
jako celu). Powinowactwo z „wyró nionym elementem dyskursu” jest oczywiste. Ta ostatnia intuicja
wydaje się heurystycznym łącznikiem między my leniem metodologicznym a strukturalistycznym.
Jako e roszczenie do uniwersalno ci pojęć i wyobra eń heurystycznych jest zniewalające, trudno
do wiadczyć teoretycznej potrzeby wprowadzenia pojęcia neutrum. Przedstawiony ciąg pięciu wypowiedzi
bardziej pokazuje pracę neutrum, które zostało wcze niej zało one, ni obrazuje dyskursywną drogę
konstytuowania się tego pojęcia. Je li mamy pokazać neutrum jako co wa nego i potrzebnego, to
oczywi cie nale y pozostać w obrębie heurezy „tego, co wyró nione”. Zbierzmy więc niektóre z pojęć
cało ci (totalno ci), pierwszego przedmiotu poznania i podstawy metafizycznej i przyporządkujmy im
ogólną formę argumentu, który je ustanawia, a więc związany z nimi dyskurs przewodni mo liwego
systemu my lowegoŚ
i - To, na czym powinna się skupiać uwaga filozofii jako na swym przedmiocie pierwszym, jest byt.
Wszystko bowiem jako istnieje i o czymkolwiek mówimy, mówimy o jakim bycie.
ii - Przedmiotem filozofii jest my l. Wszystko jest nam dane w pojęciuś nie ma więc innego przedmiotu
ni przedmiot my lny.
iii - Kluczem do zrozumienia wszelkich zjawisk, tak e psychologicznych, duchowych, kulturowych,
jest poznanie praw przyrody. Zjawiska fizyczne są bowiem podstawą wszelkich innych, które od nich
całkowicie zale ą, które mo emy poznać, jedynie wznosząc się od podstawowych zjawisk przyrodniczych
ku najbardziej zaawansowanym formom organizacji materii umo liwiającym wiadomo ć i wszystko, co
się z nią wią e.
iv - Aby zrozumieć otaczający nas wiat, musimy zwrócić się wprost ku Bogu, w którym wszystko
przecie ma swój początek. Pierwszą prawdą o wiecie jest to, e jest on bytem stworzonym.
v - Aby poznać wiat nale y najpierw zdać sobie sprawę z tego, czym w ogóle jest poznanie, czy jest i
jaka jest jego niezawodna metoda.
vi - Wszystko, co wiemy i wiedzieć mo emy, stanowi pewien sens. Zrozumienie tego, czym jest i czym
w ogóle mo e być inteligibilny sens, a więc czym jest samo poznanie, jego mo liwy wynik i stosunek
pomiędzy domniemywanym w sensach przedmiotowych transcendentnym bytem ich korelatów a nimi
samymi, jest zadaniem krytycznej filozofii.
vii - Filozof musi sobie uprzytomnić, e wszelkie jego dą enia poznawcze i mo liwo ci ich realizacji są
zdeterminowane przez fakt, i to podmiot ludzki staje w obliczu wiata jako podmiot poznający. To, co
istotne dla człowieka, musi zostać do niego odniesione i w odniesieniu do niego zrozumiane. Początkiem
filozofii jest człowiek.
viii - Poznanie filozoficzne zale y zawsze od naszej historycznie ukształtowanej postawy poznawczej i
pojęciowo ci, jest zawsze przyswajaniem i przekształcaniem tradycji. wiadome podjęcie tego trudu jest
wła ciwą – otwartą, niedogmatyczną i krytyczną – postawą badawczą.
ix - Wszystko, co mo e dotrzeć do nas jako co znaczącego, zatem i to, co mo e pretendować do rangi
poznania, jest pewnym sensem językowym. To język decyduje o tym, co jest sensowne, a co nie. Poznanie
natury zjawisk językowych jest warunkiem oceny sensu i statusu poznawczego wypowiedzi
wykraczających poza naturalne u ycie słów. Żilozofią pierwszą jest filozofia języka.
x - Początkowym zadaniem filozofii, je li chce ona być poznaniem pewnym, jest odsłonięcie ukrytych
zało eń ka dego my lenia, a następnie wypracowanie rodków niedogmatycznego, wolnego od przesądów
i z góry powziętych (pochopnie lub nie wiadomie) opinii mających znaczenie rozstrzygające dla
podejmowanych w filozofii zagadnień.
xi - Nie nale y się łudzić, i by znalazło się co bezwzględnie pierwszego, co mogłoby słu yć za
podstawę, początek i uniwersalny rodek poznania. Jest wielu pretendentów do tej pozycji i rywalizacji
pomiędzy nimi nie da się zamknąć ostatecznie. Dlatego podstawowe dla poznania filozoficznego jest to, e
rodzi się ono w dyskusji. To transcendentalne warunki porozumiewania się, dialogu są formalną,
wyj ciową sytuacją filozofowania.
Byt, my l, Bóg, przyroda, poznawanie, człowiek, tradycja, język – mo na wymienić jeszcze więcej
pojęć ulegających ró nym formom wzmocnienia (totalizacji, absolutyzacji, radykalizacji) w poszukiwaniu
dyskursu przewodniego. Ich konkurencja jest konkurencją ró nych wyobra eń heurystycznych, w których
idea ródła, podstawy, zasady, celu lub cało ci kojarzona jest z ideą do wiadczenia, działania,
refleksyjno ci, istotowo ci, krytyczno ci, prawomocno ci, bezzało eniowo ci itd. O przewadze jednego z
dyskursów decyduje nasza wra liwo ć na zestaw idei, które wysuwa on na plan pierwszy. Nie ma jednak
mowy o tym, by jaki dyskurs przewodni został podwa ony w swej prawdzie lub „spacyfikowany” przez
jaki nadrzędny dyskurs porządkujący. Posłu enie się zapo redniczonym w daleko posuniętej refleksji
heurystycznej sformułowaniemŚ „dyskursy przewodnie oparte na wzmocnieniu”, niczego tu nie zmienia,
pozwala najwy ej dodać punkt xii: „w kwestii punktu wyj cia w filozofii nale y zacząć od rozpoznania
przypadków radykalizacji, totalizacji itp. ró nych pojęć i związanych z nimi wariantów dyskursów
przewodnich filozofii”. Podobieństwo funkcjonalne pomiędzy wszystkimi dyskursami przewodnimi
(wła nie jako „przewodnimi”) jest zbyt słabym, nietrafnym okre leniem zachodzącego związku. Równie
pytanie o to, co łączy wszystkie przypadki, nie oddaje szczególnej sytuacji heurystycznej, jaką jest
niemo no ć wyró nienia adnego rodka heurystycznego (jak uogólnienie czy szukanie podobieństw) w
celu uporania się z sytuacją teoretyczną. Nie znaczy to, e nie mo emy szukać podobieństw i uogólniać,
lecz jedynie to, e dopisując w ten sposób kolejny wiersz w szeregu (wbrew intencji dostarczenia jakiej
naczelnej oceny), ponosimy w jakim sensie pora kę i nie przybli amy się do zrozumienia sytuacji.
Zapewne słuszna jest wobec tego rezygnacja z wyró niania któregokolwiek rodka heurystycznego, nie
mówiąc ju o poszczególnych pojęciach uprzywilejowanych. eby uczynić temu zado ć (a idziemy tu
ladem elementarnej idei heurystycznej – obiektywno ci w sensie bezstronno ci), trzeba powiedzieć, e w
przedstawionych wypowiedziach mowa jest w pewnym sensie o tym samym lub e wszystkie wyra ają to
samo, przy czym nie powinni my ju precyzować, co to jest ani w jakim sensie. Je li mieliby my jeszcze
co do tego dodać, to postulat rezygnacji z precyzowania musiałby zostać zastąpiony słabszym postulatem,
by nie deprecjonować roszczeń do wa no ci adnych dyskursów przewodnich. Wolno nam więc
powiedzieć na przykład, e ka dy przypadek, pozostając niewra liwy na destrukcyjny wpływ
zewnętrznego dyskursu, zawiera swoisty moment tautologiczny. W pojęciu momentu tautologicznego nie
chodzi jednak o dowolno ć tre ci i tautologiczną formę logiczną, lecz o heurystyczną własno ć formalną
ka dego dyskursu przewodniego polegającą na tym, e tworzy on optymalne warunki do stosowania
odpowiedniego pojęcia (na przykład pojęcia bytu, języka itd.) oraz okre lonej formy heurystycznej (na
przykład refleksji, krytyczno ci, metaprzedmiotowo ci, bezzało eniowo ci) w czysto afirmatywnym,
paradygmatycznym u yciu. W ten sposób ka de z pojęć naczelnych staje się prawomocnym suwerenem
swego macierzystego dyskursu. Jego roszczenia są jednak e uniwersalne, a nie ograniczone do jednego
dyskursu. eby uczynić tym roszczeniom w jakim sensie zado ć, mówiąc (w jakim stopniu
aprobatywnie) o heurezie dyskursów totalizujących, więc aby zachować immanentną tre ć dyskursu
przewodniego (pomimo radykalnego wykluczania się ich nawzajem), trzeba nadać momentowi
tautologicznemu sens „uogólnienia” czy analogii (typ jedno ci nie jest tu istotny), aby ka da jego
„realizacja” była niezbędnym i niczym nie zastępowalnym przejawem – wystarczającym sobie i nie
podpadającym pod adne okre lenie co do miejsca w hierarchii (na przykład w hierarchii naiwno ci,
krytyczno ci, stopni rozwoju ducha itd.), chyba e który z dyskursów przewodnich posługiwałby się na
swój u ytek hierarchią. Tu dopiero – u zbiegu heurystycznych idei niewyró niania, niezaanga owania,
respektu dla immanentnych roszczeń dyskursów, w warunkach gotowo ci odsunięcia od dominacji
zwyczajowo wyró nionych w filozofii form heurystycznychŚ refleksji, krytyczno ci, metodologicznego
rozeznania itp. – rodzi się pojęcie neutrum. Powstaje ono tym razem jako pojęcie momentu tautologicznego
(zasady czy ródła oczywisto ci) dyskursów przewodnich. To, e akurat taka własno ć heurystyczna
pojęcia, jak „wskazywanie na inne modi siebie”, bez wymogu absolutnego pierwszeństwa, zasługuje na
związanie jej z konstruktem teoretycznym mającym własną nazwę (będącą neologizmem) jest
okoliczno cią zupełnie przypadkową. żdyby filozofia była inna, być mo e trzeba by było „ratować” za
pomocą pojęcia neutrum (czy te neutrum nazwanego zupełnie inaczej) całkiem inne zaniedbywane formy
heurezy.
Skoro pokazali my ju przemieszczanie się i wzajemne podstawianie pojęć ró nych serii (co obrazuje,
naszym zdaniem, pracę neutrum) oraz specyficzny typ jedno ci dyskursów przewodnich (który naprowadza
na intuicję neutrum), to teraz nale y przedstawić heurystyczną moc neutrum jako pojęcia stosowanego
wiadomie. Najlepszym na to sposobem jest wywołanie ruchu okre leń i podstawień kierowanych ideą
okre lenia neutrum, a ró ne pojęcia i idee ujawnią w tym ruchu swe heurystyczne powiązania. Oczywi cie,
mówiąc przy tym o samym neutrum, osiągniemy równoległą korzy ć, pogłębiając jego rozumienieŚ
i - Neutrum jest przedmiotem pozbawionym wła ciwo ci.
ii - Neutrum pozostaje „neutralne” tak e wobec samej przedmiotowo ciś mówienie o nim, e „jest
pewnego rodzaju przedmiotem” ma sens tylko umowny. Jego rys nieokre lono ci (neutralno ci) – przez
pozbawienie go wszelkich własno ci – równie dobrze mo na wyrazić mówiąc, e przysługują mu dowolne
własno ci.
iii - Okre lenia i oraz ii czynią z neutrum – do ć niefortunnie – „co ”, okre lanego jak przedmioty
metafizyczne. Tymczasem wła ciwy sens ich obu jest taki, e neutrum stanowi absolutny konstrukt,
ekstremalnie plastyczny przedmiot teoretyczny, z którym niejako mo na zrobić „wszystko, co się chce”,
dzięki czemu to, co kształtuje się mimo wszystko jako pewna okre lono ć w toku tych dowolnych operacji,
nabiera szczególnego waloru prawdy jako czego transcendentalnie koniecznego.
iv - Neutrum jako czysty konstrukt jest zało oną (postulowaną) czystą ideą regulatywną, odnoszącą się
abstrakcyjnie do ka dego celu dyskursu, czymkolwiek miałby się ten cel w konkretnych przypadkach
okazać.
v - Neutrum to ogólna idea „tego, co dobre”, „po ądane” w my leniu, i to tyle, o ile jest to wzięte w
czystej postaci spełnienia.
vi - Czym neutrum nie jest? Nie jest tym wszystkim, co jest w jakim sensie „tylko”. Inaczej mówiąc,
niesłuszne są okre lenia neutrum, które wyznaczałyby mu granice lub deprecjonowały okre lenia oparte na
wysiłku, aby oddać wielostronno ć, pojemno ć i zarazem epochistyczną naturę tego pojęcia.
vii - Jaki jest wobec tego stosunek neutrum do zasady niesprzeczno ci? W istocie, to nie nominalna
sprzeczno ć logiczna dwóch okre leń neutrum podwa a jedno z nich, lecz raczej wyłom, jaki pewne
okre lenie mo e czynić w serii okre leń powiązanych ze sobą w heurystycznym ciągu. Je li zasadą danego
ciągu okre leń jest odzwierciedlanie dyskursu dedukcyjnego, to oczywi cie nie mogą być ze sobą logicznie
sprzeczneś je li zasada ta jest dialektyczna, to mogą być sprzeczne w sensie dialektykiś je li natomiast
zasadą jest przybli enie w intuicji heurystycznej, w której pojawia się potrzeba pojęcia neutrum, to
formalna swoboda dyskursu staje się szczególnie du a.
viii - Mo na więc sądzić, e pojęcie neutrum powstało jedynie po to, by je okre lać i na tej drodze (a
wła ciwie dzięki analizie tego dyskursu) obserwować ró ne zjawiska heurystyczne. Motyw ten rzeczywi cie wydaje się wa ny i nale ałoby w związku z tym dołączyć okre lenie neutrum jako „czystej
niewiadomej”, „czystego przedmiotu poszukiwań” – hipostazy wszelkiej celowo ci w my leniu. Rodzi się
jednak pytanie o mo liwo ć innego sposobu mówienia o neutrum ni okre lanie, czym jest ten „czysty
przedmiot poszukiwań”. Nale y w związku z tym zauwa yć, e ka de zainteresowanie czym obcym
zaczyna się od pytania „co to jest?”, a bardziej zło one formy heurystyczne rozwijają się w miarę badań.
Nie mo e być inaczej w przypadku neutrum. Jego początkiem jest gra intelektualna, którą być mo e da się
słusznie nazwać „grą w «co to jest?»”. „Koniec” problematyki neutrum tkwi jednak e we wszystkich
centralnych i węzłowych punktach filozofii – w jej najwa niejszych pojęciach, formach dyskursu,
argumentachŚ gra w neutrum jest bowiem grą w to, co wa ne.
ix - Skoro pojawia się w związku z neutrum problem zapytywania, to trzeba powiedzieć, e neutrum,
nie pozwalając, by jakie pytanie mu postawione (na przykład „co to jest?”, „po co to jest?”) stało się
dominujące i ograniczało jego sens, naprowadza na ideę „pytania przed wszystkimi pytaniami”, „pytania
pytań”, „pytania zawsze wła ciwie postawionego, zawsze na miejscu”, a korelatywnie ideę czego , co jest
przedmiotem idealnie postawionego pytania. To naprowadzanie, jak mo na zauwa yć, zostaje w rodzącej
się tu praktyce mówienia o neutrum oddane (na mocy czysto formalnej i stylistyczno-gramatycznej decyzji)
przez uznanie danej idei za okre lenie czy modus (albo te wła nie ideę) neutrum. Dlatego te mówiąc, e
neutrum to pytanie pytań, musimy powiedzieć, e jest i przedmiotem tego pytania, i odpowiedzią na nie –
obie te idee nasuwa pojęcie pytania. Neutrum jest więc odpowiedzią odpowiedzi, odpowiedzią na pytanie
pytań (a więc celem po ądanej wiedzy).
x - Dają się ju zauwa yć powracające motywy heurystyczne w mówieniu o neutrum, a mianowicie
nawyk wiązania tego, co wa ne, tego, co ma być odkryte, z metafizycznymi intuicjamiŚ początku i ródła,
celu, doskonało ci, idealno ci oraz, oczywi cie, substancjalno ci. Wokół neutrum budowana więc jest seria
metafizyczna, wykazująca organiczne powiązanie pewnych intuicji metafizycznych. Mamy bowiem
neutrum jako cel, zasadę, ródło, co doskonałego i w ogóle „co ”, czyli przedmiot. Równolegle powstaje
seria antymetafizyczna, mianowicie w okre leniach wskazujących na nieokre lono ć, nijako ć i uchylno ć
neutrum. W ramach więc tego samego okre lenia, w którym sytuuje się nasz dyskurs (neutrum jako to, co
wa ne, uprzywilejowane), odkrywamy tendencję do hipostazowania w pojęciu neutrum motywów
heurystycznych zgoła innego rodzajuŚ wiązanie tego, co wa ne, z nieuchwytno cią, z zagro eniem ze strony nazbyt szczegółowego okre lania (przesłaniającego inne aspekty), z niejasno cią i niedostępno cią
poznawczą.
xi - Ka de okre lenie neutrum skorelowane jest z pewnym motywem heurystycznym, co mo na
wyrazić w ten sposób, e neutrum znajduje swoje okre lenie jako motyw heurystyczny rządzący danym
dyskursem. Innymi słowy, proponuje się pewien wzorzec heurystyczny (z pewno cią nie jedyny)
odkrywania nowych okre leń neutrum. Zgodnie z nim, neutrum jest ka dorazowo ujmowane jako heurystyczna zasada danego dyskursu (wyra ona gramatycznie w formie okre lania pewnego przedmiotu),
je eli ma ona zająć miejsce jego pojęcia kluczowego. Je li na przykład dyskurs dotyczy warunków
poprawno ci rozumowania, to jego kluczowa kategoria – logiczno ć – mo e zostać zastąpiona
heurystyczną zasadą tego dyskursu, którą jest autoreferencyjno ć lub zwrotno ć (zasady rozumowania
obowiązują tak e dyskurs na ich temat). Autoreferencyjno ć staje się wtedy okre leniem neutrum,
mającym zresztą swój odpowiednik w serii metafizycznej w czym w rodzaju charakterystyki czarnej
dziury. Według tej samej zasady mo na przekształcić w okre lenia neutrum heurystyczny motyw
refleksyjno ci (neutrum jako samowiedza), krytyczno ci (neutrum jako my l znająca pełnię warunków
swej mo liwo ci i obowiązywalno ci), bezzało eniowo ci (neutrum jako my l bezzało eniowa),
synkretyczno ci (neutrum jako ideał encyklopedii, wszechwiedzy) itd. Zastosowanie jej do niniejszego
dyskursu owocuje okre leniem neutrum jako heurystycznej reguły podstawiania heurystycznej zasady
dyskursu za jego pojęcie kluczowe. W stylizacji substancjalnej (okre lania neutrum jako przedmiotu)
nale ałoby ująć to w ten sposób, e neutrum jest ideą pojęcia kluczowego dyskursu jako pojęcia jego
heurystycznej zasady.
Na razie wystarczy tyle wypowiedzi o neutrum. O wiele bardziej przekonujące będzie jego stosowanie
do innych zagadnień ni ono samo, co jednak nie będzie niczym innym, jak znowu mówieniem o neutrum,
tyle e w związku z interesującym nas problemem. Heurystyczna moc neutrum przejawia się bowiem, jak
mówili my, wła nie w jego „okre laniu”. Czynno ć ta dostarcza jakby skondensowanego przeglądu
motywów heurystycznych, heurystycznej topologii filozofii, ukazując miejsca, w których powstają kolejne
pojęcia oraz wątki my lowe i w których się ze sobą wią ą lub rozdzielają. Tropienie neutrum jest po prostu
my leniem filozoficznym w napięciu heurystycznej refleksji i jedynie akcydentalnie, w ramach
wprowadzającej prezentacji tego pojęcia, mo e podejrzanie kojarzyć się z heurezą gnozy.