Jutro rano.
Kolejny raz na (ten) koniec świata.
Polecam się pamięci.
Jak zdołam, to wyślę Wam jakąś pocztówkę :)
Jutro rano.
Kolejny raz na (ten) koniec świata.
Polecam się pamięci.
Jak zdołam, to wyślę Wam jakąś pocztówkę :)
Tak po prostu.
Tego Wam życzę - by to się dokonało w takim wymiarze, jaki jest potrzebny.
Dobrych Świąt.
❤️
Jeszcze zanim złożę życzenia zakładka z połowy listopada ubiegłego roku, czyli z okresu gdy jeszcze robiłam ich bardzo dużo (potem mocno zwolniłam tempo).
Tytułowy zygzak rzuca się w oczy moim zdaniem, choć pewnie na zdjęciu dominuje ten jasny.
Czerwony brzeg to zawsze dobry, bo nieoczywisty wybór (widzę, że te parę miesięcy temu się zdarzał częściej, jeszcze będzie).
Pozdrawiam z ciepełka - sprzątanie grobów wychodzi o wiele milej, gdy nie trzeba tego robić w grubej kurtce. 👧
Tak, to dzisiaj.
Ale nie wieje tak, jak wtedy
Jako że nasz 37 rok małżeństwa obfitował w podróże, tradycyjne zdjęcie z numerkiem na tle kadru podróżnego z końca świata.
Jestem po baaaardzo zimowym weekendzie, pełna radości ale i zmęczona. Bardzo doceniamy wynalazek jaki są raczki (nie mylić z rakami).
To, myślę, dobry moment na pokazanie piórkowej zakładki. Piórkowa nie dlatego, że lekka, tylko dlatego, że wygląda jak (przycięte do kształtu prostokąta 😆) piórko. Przynajmniej trochę.
Wiosna ma różne oblicza i różne kolory. I o każdym chyba bym powiedziała, że go lubię najbardziej. Bo i fiołki, i przebiśniegi, i sasanki, i śnieżyce, i krokusy, i sasanki, i krokusy, i pierwiosnki, i... Uff. Dużo tego.
Jednym z tych czarownych momentów jest czas kwitnienia cierni. Odkryłam niedawno, że w liczbie pojedynczej to jest "to ciernie". Oczywiście chodzi o rozmaite mniej i bardziej dzikie krzewy z gatunku śliw, tarniny, ałyczy... nierzadko rzeczywiście nieco kłujących. No i jak kwitną (kwitnie?) ciernie, to jest zimno.
U nas w minioną sobotę "wybuchła" mirabelka sąsiadów. Serio, rano wychodziliśmy i jeszcze nic nie było, wróciliśmy wieczorem do góry białego kwiecia. Pachnie obłędnie na moim balkonie 🥳.
Dziś zaś drogę do sklepu umilały mi szpalery innych cierni. Widokiem i zapachem.
No i okazało się, że kwitną też moje ulubione różowe...
Piękna wiosna.
Wydaje mi się, że dość dawno nie pokazywałam tu słoików. Były malutkie, nie było większego. Powód jest oczywisty - długo nie zajmowałam się dekupażowaniem słoików. (Hm. Czy istnieje w j. polskim taki czasownik?)
Mam takie dwie zamknięte półki regału, wysoko pod sufitem, na których m. in. przechowuję róże przedmioty do ozdobienia. Rzadko tam zaglądam, zatem przeważnie nie pamiętam, co schowałam. Ostatnio okazało się, że stoją tam pomalowane już słoiki....
Lubię słoiki o nietypowych kształtach. Takie jak ten, z pomalowanymi bokami, już tu się pojawiały, ale nie w takiej odsłonie. Postanowiłam bowiem ostatnio wykorzystywać serwetki w róże w sposób bardziej wyrafinowany, dawać różom więcej powietrza - tak przynajmniej bym powiedziała przy składzie tekstu.
Jak widać, chodzi o to, że wzór nie wypełnia całej powierzchni przedmiotu. Oczywiście składałam wzór z elementów serwetki i każda strona jest inna. Chciałam, by te róże wyglądały na wspinające się i chyba się udało.
Nieco inaczej.
Zakładki nie są duże, stąd miło zrobić pod rząd dwie podobne.
Minimalnie inna koncepcja, inne kolory i to, co z pozoru podobne wygląda jednak inaczej. Ale nadal rabatka widziana z góry. Może niekoniecznie z Kosmosu, jak napisała Splocik w komentarzu, ale na przykład z drona? (chyba chętnie bawiłabym się dronem).
No i rzadki u mnie widok: dwie podobne zakładki obok siebie.
Pierwszą w tym roku biedronkę już widziałam, ale w kropeczki jest oczywiście zakładka, a nie biedronka. Ten motyw powraca regularnie w ramach zużywania resztek nici, zawsze w innej nieco kolorystyce. Czasem są to nawet dwie zakładki pod rząd (jak i tutaj będzie).
Zdjęcie tej zakładki ma datę 2 listopada 2024, co nie zmienia faktu, że teraz kojarzy mi się wyłącznie z rabatką czy trawnikiem pełnym krokusów.
Są kropeczki i kropki, czyli pojedyncze krzyżyki i kwadraciki z czterech. I oczywiście każdy kolor sąsiaduje z innymi.
Ten wzór nie jest wymagający, może jedynie trzeba być cierpliwym. Zapełnianie płaszczyzny kolorami zawsze działa uspokajająco i wciąga - trudno się od tego oderwać.
Mamy już dni dłuższe od nocy :). Jak miło.
Oczywiście pamiętam o różnicach regionalnych i o tym, że to, co dla mnie jest jagodą dla innych jest borówką (pomijam już fakt, że w botanice jagoda to typ owocu, jagodą jest też banan 😉 ). Kolor jagodowy to dla mnie to bogactwo fioletów. Jak na poniższej zakładce. Oczyma wyobraźni widzę las na Kaszubach :).
Zakładka ma mnóstwo skomplikowanych przeplotów i to dodaje jej uroku. tym razem zrobiłam zbliżenie.
Jak widać, reżim kolorystyczny był 😀. Pokusy dodania zieleni czy żółtego odparte 😂.
Pozdrawiam słonecznie
🔆
Niedzielny spacer po parku mojego dzieciństwa. Przysiedliśmy z kawą i czekoladą na ławce. W dobrym towarzystwie.
Mąż miał przez moment hipotezę, że wiewióra sztuczna, bo tak bez ruchu chrupała orzeszka. 😁 Ale jednak ruszyła się, zebrała z ziemi kolejnego i poszła chrupać na inną gałąź.
To jest krakwa. :)
Nie ma to jak pouczający spacer.
I podróże. Wyszło mi, że w ciągu tego tygodnia mam za sobą około 1500 km. Tych na nogach nie liczę ;)
Nawiązanie do słynnej powieści oczywiście świadome, ale tematyka o niebo lżejsza.
Spędziłam dwa rozkoszne dni w Zielonej Górze (Agato, nie bardzo miałam jak się umawiać na spotkanie) i potwierdziło mi się przekonanie o niezwykłości tego miasta jeśli chodzi o dbanie o zieleń. Nigdzie indziej nie widziałam wysadzanych w takich ilościach kwiatów na zwykłych trawnikach.
Miniony weekend spędziliśmy intensywnie i pracowicie w Krakowie. Było też dużo dobrych rozmów i radości. Chcę Wam tu pokazać fresk (czy raczej malowidło) z naszej jadalni. Nie znam autora, nie wiem gdzie namalowano to pierwszy raz (bo ktoś mi powiedział, że to nie tu to wymyślono, nie wiem czy to prawda). Ale to jest coś, wobec czego trudno przejść obojętnie.
A gdyby ktoś akurat miał pomysł, że chciałby sprawić nieco radości dzieciakom z Shalom Home w Mitunguu w Kenii, to mój znajomy założył zrzutkę wielkopostną.
https://zrzutka.pl/f974u6
Wedle jakiego klucza ustawiacie książki na półkach? Tematycznie, alfabetycznie, wedle kolorów okładek, wedle wielkości...? Jakieś inne rozwiązania? U nas zasadniczo tematycznie, częściowo wedle rodzaju (poezja ma osobną szafę, literatura piękna osobną, alfabetycznie z grubsza) i wedle języka - te w języku angielskim zgromadzone są w jednym pokoju.
Zakładka z regałem ma chyba inne reguły, bo te kolory okładek jakoś się powtarzają😀.
No wiadomo, taki żart. Pozdrawiam wiosennie.
Co by tu oryginalnego napisać o kolorach i skosach? No, chyba nic nie wymyślę. Bo w sumie to oryginalności tu niewiele poza pewnie połączeniem kolorów 😁 . Dobrze się odpoczywa przy zapełnianiu pustej powierzchni takimi niebieskościami z odrobiną koloru tu i tam. Jak kolorowe rybki albo muszelki w błękicie oceanu.
Ale na upartego, jak teraz patrzę na to zdjęcie z oddali i bez okularów, to można tu zobaczyć i łączkę z kwiatami. Co komu w sercu gra po prostu. wzór uniwersalny 😆😆😎
A w ogóle to mamy nieprawdopodobnie słoneczny początek Wielkiego Postu.
Ta zakładka to kolejna zabawa kolorami. Ale tym razem wzór z daleka przypominający splot materiału wykonany został klasycznymi krzyżykami. W takich wzorach staram się skrupulatnie pilnować kierunku układania nici, ale czasem zdarzają się jakieś pomyłki - wówczas istotne jest by ten kierunek był zachowany przynajmniej w danym kolorze czy kształcie. Te skosy wyszywa się jakby nie po kolei (nie linijkami) i o pomyłki tu łatwiej, szczególnie gdy zakładkę siłą rzeczy obracam raz w lewo, raz w prawo. To takie parę uwag "od kuchni". Ciekawe, że gdy oglądam jakieś hafty mojej Babci, to mam wrażenie, że dla niej kierunki nici w krzyżykach nie były istotne. Ale też nie wyszywała zakładek i nie wypełniała krzyżykami dużych powierzchni 😁(albo przynajmniej nie mam takich jej haftów).
Zakładka w sam raz na początek marca.
Te niebieskie prostokąty kojarzą mi się z oknami, przez które widać pogodne niebo. Cisza i spokój.
Świat szaleje, więc nieco spokoju miejmy w tym błękicie.
Wczoraj wybrałam się do marketu budowlanego po folię samoprzylepną do oklejenia zamówionych pokrywek na pudła z klockami. (Pokrywki robię ją i niestety pierwsza jest nie do końca dobrze wymierzona). Było ciepło i dość słonecznie, a przy tym wskaźniki jakości powietrza były dość pozytywne, zrobiłam więc solidny spacerek (jakieś 6h-7 km w sumie). No i spotkałam wiosnę :).
Wiem, że przebiśniegi już jakiś czas kwitną, ale ja dopiero wczoraj spotkałam pierwsze w tym roku. Zachwyciły mnie najbardziej jednak pęczniejące leciutko pączki na tzw. cierniu, czyli tych krzewach co pięknie kwitną gdy robi się nieco chłodniej po ciepłym początku wiosny. 🌸
Zatem pozdrawiam wiosenne, wbrew szalejącym wokół chróbskom.
Karteczki na chrzest zwykle zachwycają bogactwem formy bądź wyrafinowanym minimalizmem. Biel, ewentualnie odrobina niebieskiego czy różu.
A u mnie kontrkulturowo. Powodów jest kilka. Przede wszystkim nie bardzo umiem robić takie eleganckie kartki. Poza tym nie miałam czasu na wymyślanie, nie pamiętałam we właściwym momencie, żeby zrobić tę kartkę (wstyd) i byłam na balu :).
Kartkę zatem trzeba było zrobić szybko.
I tak: front bardzo moim zdaniem udany. Karton z wzorem z takiego bloku kartek z wzorami (każda strona inna), drewniane literki (trzeba było kombinować, bo już niektórych nie ma) i wydobyte z zapomnienia naklejki
A że środkiem już nie było tak prosto. Ufam, że wpisane życzenia nadrobiły :).
Przygotowuję ten wpis późno w nocy i taka właśnie jest ta zakładka. Nocna. Ciemna. Ale z gwiazdkami.
Podobają mi się te ciemne odcienie granatu i kontrast, jaki jest miedzy nimi a złotą nitką z gwiazdek. W sumie jak są gwiazdy to nie taka ciemna ta noc... Zatem mamy połączenie prostych geometrycznych kształtów z fantazją gwiazdek. Przeciwieństwa dobre wyglądają razem 😁
A w tle zrobione kiedyś przeze mnie dekupażowe pudło. Przechowujemy w nim klocki Lego Duplo, którymi lubią się bawić nasze (już nie takie małe) Malątka. Wdzięczny wzór kojarzący mi się... z poszukiwaniem kwiatu paproci.
Pokazując poprzednie słoiczki nie chciałam mieszać kwiatków, zatem dziś możecie zobaczyć dwa słoiczki z wzorkiem w kwiatki lnu. Jeden po kremie, drugi, ciekawy w formie, nie wiem po czym. Ale ma fajny kształt.
Te kwiatki, które zresztą już się pojawiały na blogu, są też dość wdzięczne. W odróżnieniu od różyczek, o wiele trudniej jest "kombinować" z tym wzorem, zmieniać układ kwiatków czy dosztukowywać.
Ale czasem trochę pokombinować trzeba. Oprócz słoiczków powstała też skrzyneczka.
Pewnie byłoby ciekawiej, gdyby kwiatki były też na tej ściance po lewej, ale to już za trudne chyba, żeby zgodziło się z tą węższą ścianką. Tak musi zostać 😉.