neo-western/ghost story
w pustynnych oparach meksykańskiej metafizyki
oryginał
niespodzianka
Początkowo robił wrażenie nieco zbyt sterylnego i jednak oczywistego - nawet uwzględniając z gruntu dosłowną baśniową/satyryczną konwencję - z czasem wybuchnął tą pierwotną siłą, jakiej nie doświadcza się często w kinie głównego nurtu i tym z festiwali. Jest to właściwie B-klasowy film, w krwiobiegu Yuzna, Gordon, Henenlotter, oczywiście też Cronenberg i De Palma, najbardziej kobiecy z body horrorów, najbardziej, bo cały z dużych liter i wykrzykników, ale jako taki wciąż treściwszy niż się w pierwszej chwili wydaje; esencjonalny jak kreskówka i bardzo zabawny.
niepodobny absolutnie do niczego
Kim Ki-young portretuje kobiety jak istoty z innego świata
matriarchalny, feministyczny, folkowy w swój wyjątkowy sposób
feministyczny chyba skreślić